niedziela, 17 sierpnia 2014

#2 Harry cz.2


Szybko zwolniono mnie ze szpitala. Nie wydarzyła się żadna poważna sytuacja, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby przyśpieszyć moje wyjście i powrót do świata żywych. Natomiast nadal miałam duży problem. Incydent ten pozbawił mnie pracy. Najwyraźniej oczekiwali, że będę miała stalową głowę. Przecież miałam być tam dla nierozpoznania! Taka tajna ninja, a nie Schwarzenegger. Mogli dać mi na próbę złamać kłodę dłonią albo coś w tym rodzaju. 

Oburzona zachowaniem dziewczyny, która zamiast rzutu pluszakiem na scenę wybrała opcję "kto dalej rzuci kamieniem", ale po części zaintrygowana niedawnym zachowaniem Harry'ego dziarsko kroczyłam ulicami Londynu. To miasto ciągle mnie zadziwia. Za dnia centrum kultury, przepełnione zabytkami i uczelniami obleganymi przez przejętych studentów, w nocy ulegało diametralnej zmianie. Stawało się miastem zabawy. Ciągi ulic i odwieczne korki uliczne z początku napawały mnie lękiem, lecz teraz są bliskie mojemu sercu. Znam tutejszych ludzi, ich zwyczaje i wymagania. Wysoko cenią sobie wychowanie i tolerancję. 

Zatrzymałam się przed obskurną, acz przytulną, kamienicą. Wzięłam głęboki oddech, wygrzebałam z kieszeni klucze i otworzyłam ciężkie, drewniane drzwi. Szybko przemknęłam klatką i rozpoczęłam mozolną wspinaczkę po schodach, która spowodowała lekkie zawroty głowy. Może powinnam była zostać jeszcze trochę pod obserwacją lekarza. Nie. Musiałam powrócić do rzeczywistego świata i rozwiązać swoje problemy porzucając przy tym strach. 

Widok sfatygowanej kanapy jeszcze nigdy nie napełnił mnie takim szczęściem. Zadowolona usiadłam, czy raczej wyciągnęłam się na tapczanie. Przymknęłam oczy rozkoszując się chwilą spokoju. Ostatnia przed poszukiwaniem pracy. Ostatnia przed wkuwaniem do egzaminów. Ostatnia przed sprzątaniem mieszkania. Ostatnia przed koszmarem, który rozpocznie się za

3
2
1

Rozległ się dźwięk komórki. Ktoś napisał. Wstanie, pójście na korytarz i sięgnięcie po torebkę wydawały mi się teraz niemożliwością. Wszystko jest możliwe. Zmaltretowana uczyniłam to. Wpisałam kod, który miał ochronić mój telefon, moją prywatność, przed ciekawskimi oczami innych.


Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie zapłonęła we mnie iskierka nadziei. Jakby w moich żyłach, zamiast krwi, płynęła benzyna, a ta wiadomość była niczym zapałka. W efekcie w mojej głowie wybuchnął natłok pytań.
Ozdrowiałam w jednej chwili i pobiegłam do łazienki, aby doprowadzić się do porządku. Resztą zajmę się później. 

***

Pokonywałam korytarz nad wyraz sprawnie, jak na osobę, której doświadczenie w poruszaniu się na 12- centymetrowych szpilkach ogranicza się do minimum. Zastanawiałam się po co wykładają podłogę czerwoną wykładziną. To jakaś aluzja do czerwonego dywanu? Rozumiem, że tą ścieżką podążają gwiazdy, ale dla osób takich jak ja, jest to zabawne, choć nieco krępujące. Głupi materiał sprawił, że poczułam się pomniejszym człowiekiem, który powinien cieszyć się, że w ogóle ma zaszczyt poruszać się po tych korytarzach. Jakby miało mi to przypomnieć, że nigdy nie osiągnę tego co celebryci. Ale prawdę mówiąc, nie chcę. 

Czemu pieniądze i sława są wyznacznikiem wartości człowieka? Żyjąc u boku rodziców, odziana w skromne sukienki, z włosami wyszczotkowanymi z dokładnością co do milimetra, byłam traktowana z szacunkiem? To było upokarzające. Gdybym wynalazła coś przydatnego dla ludzkości, na przykład lek na raka, mogłabym ten szacunek jeszcze w jakiś sposób zrozumieć. Zdystansowanie i ukradkowe spojrzenia wzbudzają we mnie niechęć, swego rodzaju rezerwę. Gdy wyjechałam na studia, mury, które dzieliły mnie od ludzi, zostały zburzone, ponieważ nie śmierdziałam dolarem. To było jak błogosławieństwo.

Delikatnie zapukałam do drzwi i usłyszałam przyciszone szepty. Znałam te głosy tak dobrze, że bez trudu je rozpoznałam. Więc chłopcy kombinowali za moimi plecami z Paulem. Brzydko, brzydko. Zaproszono mnie do wnętrza i już na wstępie zostałam poddana dokładnej obserwacji sześciu osób. Ich oczy były jak lasery, jakby skanowali mnie i w myślach oceniali. Nie bawiliśmy się w zwroty grzecznościowe i przesłodzoną kulturę osobistą.
- Postanowiliście przywrócić mnie do pracy?- Spytałam mając nadzieję, że z mojego głosu nie da wyłapać się nutki nadziei.
- Niezupełnie, piękna- oznajmił Harry. Wszystko wokół zdawało się zamazać. Pozostał tylko on. I jego propozycja. 

***

- Chyba sobie żartujesz?!- Wykrzyknęłam zrywając się z krzesła. 
- Skarbie, utrzymujesz się samodzielnie, uczysz, pracujesz, a przeraża cię myśl o... o odegraniu małej roli?- Harry posłał mi promienny uśmiech, który w jego mniemaniu miał mnie uspokoić.
- Małej roli? Czy ciebie do reszty pogięło?!
Nie kontrolowałam swoich słów. Nie kontrolowałam siebie.
- Piękna..- Spiorunowałam go wzrokiem.- Pomyśl, to zapewni ci dogodne życie na najbliższe trzy miesiące.
Jego siła perswazji była niesamowita. Co najmniej jak oczy.
- Niech ci będzie. Musisz jednak wiedzieć, że robię to tylko dla wypłaty.- Starałam się brzmieć wyniośle. Przysłuchiwałam się wielu ludziom i wielu z nich tak mówiło. Byłam jednak w tym okropna.

Harry przyciągnął mnie do siebie. Wsunął palce w moje włosy niszcząc przy tym starannie ułożoną fryzurę. Przesunął kciuki po moich policzkach pozostawiając w ślad za nimi wykwintne, które starałam się trzymać w ryzach. Na próżno. Szybko przybrałam barwę dojrzałego pomidora. Musnął swoimi ustami moje. Bezwiednie przymknęłam oczy, a z moich ust wyrwał się pomruk. Styles wyglądał na zadowolonego z mojej reakcji. Nie chciałam tak łatwo się rozgryźć.
- Co robisz?- Spytałam cicho.
- Ludzie nazywają to pocałunkiem. Zrobiłem to, ponieważ jestem w tobie zakochany po uszy. W twoich oczach widzę bezkresne niebo, w twoich włosach pióra kruka. Symbol mądrości. Gdy się uśmiechasz w moich ciele buzuje chęć, aby wyrazić ile dla mnie znaczysz. Przy każdym twoim ruchu, spojrzeniu czuję się, jakbym rodził się na nowo. Choć ty pewnie wolisz opcję pod tytułem "ćwiczę rolę", prawda piękna?
Stałam osłupiała. Zszokował mnie.
Harry Styles mnie zszokował.
Nie sądziłam, że dożyję tego dnia.

Rozległ się sygnał przypominający, że wszyscy mają stawić się na plan. Pora nakręcić teledysk.
Nie zdążyłam odpowiedzieć.

Oszukał mnie. Tak cholernie mnie oszukał. W teledysk nie było mowy o żadnym pocałunku. Zmyślił to. Dlaczego? Chciał ze mnie zadrwić?! Pobawić się mną?!
- Ty draniu! Jak mogłeś?!
- Jesteś zła?- Był wyraźnie zdziwiony. 
- Nie, tylko lubię sobie od czasu do czasu powrzeszczeć. Oczywiście, że jestem! Co chciałeś w ten sposób osiągnąć, zdobyć?!
- Ciebie.
- Myślisz, że to....Słucham?!
Nie tego się spodziewałam.
- U Szekspira Romeo w przyciasnych pantalonach wyczekiwał pod balkonem Julii. W komediach romantycznych wystarczy, aby facet przyniósł bukiet róż i dziewczyna już jest jego. Ale świat nie jest książką czy filmem. Co miałem więc zrobić? To co mówiłem przed kręceniem było prawdą, ale jesteś przekonana, że chcę ciebie tylko wykorzystać. Pomyślałem...pomyślałem, że to dobry sposób, żeby jakoś powiedzieć ci co czuję. Wiesz ile czasu zbierałem się na odwagę?
Stałam ze łzami w oczach. Plótł od rzeczy, ale mówił szczerze, z przekonaniem w głosie. Niewiele się zastanawiąjąc przerwałam jego tyradę i objęłam go, skrywając twarz w jego koszuli. 

Tego się nie spodziewał.

Objął mnie i ręką zaczął gładzić po plecach. Popłakałam się.
- [T.I]? Piękna, spokojnie. Chciałem tylko wyrazić swoje uczucia, a doprowadziłem cię do płaczu. Ekstra. 
- Nie- odezwał się przez łzy.- To było...cudowne. 
Stanęłam na palcach i pocałowałam go dając mu do zrozumienia, że podzielam jego emocje.
- Czyli...nie jesteś zła za to malutkie nagięcie prawdy?- Uśmiechnął się. Wyraźnie się ze mną droczył.
- Nie myśl sobie, że to tak łatwo. Będziesz mi się z tego jeszcze długo tłumaczył.- Przeciągnęłam samogłoski w wyrazie "długo".

Uśmiechnęłam się do niego.
Odwzajemnił ten uśmiech.
Nie tylko uśmiech.


 ***
Hej!
Nasza kochana Maddie, zapomniała przysłać mi rozdziałów, więc może być z nimi mały poślizg (oby mały). Tak więc módlmy się, aby odzyskała swe działo, bo z jej pechem wszystko jest możliwe, zapewniam.
Na razie radujcie się z drugiej części imagina XD A tak serio...
Mam nadzieję, że moje wypociny spodobają się wam choć troszkę. I cóż...sprawilibyście nam dużo radości, gdyby trochę was tutaj przybyło.

                                                               Alison

piątek, 11 lipca 2014

ROZDZIAŁ 23 cz.2


Chłopcy umawiali się z dziewczynami jak się dzielą tekstem, ponieważ teraz nie ma Arii, a na ostatni koncert byli nie umówieni.
-To może dzielimy się tak: ja biorę Nialla i Zayna, ty weźmiesz Harry'ego i Liama, a Louis'm się podzielimy linijkami- zaproponowała Magda do Olki.
-Czyli tak jak zawsze się dzielimy w domu?-roześmiała się Sandy.
-Dokładnie.
-Szkoda, że nie ma Arii, ona ma doskonały głos, aby śpiewać Louis'ego- przyznała Olka
-No ale co zrobisz?- zasmuciła się Madzia.
-Jeszcze rok i będziemy razem śpiewać już zawsze.
-Ja odliczam dni-zaczęła się szaleńczo śmiać Madzialena.
-Nie jesteś sama.
-Dziewczyny, jesteśmy już. Wymyśliłyście coś?-spytał Louis wchodząc z chłopakami na scenę.
-Tak.
-To jak śpiewacie?-zapytał Zayn.
-Ja mam Hazzę i Liama, a Maddie Nialla i Zayna- wytłumaczyła Sandy
-Louis'ego dzielimy na linijki-naprostowała Magda.
-Okay.
-Jestem rozrywany, przez dwie dziewczyny-śmiał się Louis gładząc swoje nieogarnięte włosy.
-Yhym- mruknęły przyjaciółki
-Okay, przećwiczmy początkową piosenkę, którą zaśpiewamy razem-Harry oznajmił biorąc swój mikrofon.
-Pierwsze będzie Best Song Ever- wyjaśnił Liam
-Śpiewamy tak, że my z tym chłopakiem, którego mamy zwrotkę?-spytała Olka.
-Tak.
-To jak gotowi na próbę?-spytał Paul wchodząc na scenę.
-Oczywiście-odpowiedzieli wszyscy.
-Cieszy mnie to. Zaczynajcie-odparł Paul siadając na głośniku z boku sceny i obserwując muzyków.

-Brawo,brawo-klaskał Paul podchodząc do reszty -To było na prawdę dobre.
Dziewczyny i chłopcy uśmiechnęli się.
-Co następne?-zapytał Zayn.
-Dalej będziecie śpiewać raz wy chłopcy, a raz wy-wskazał na chłopaków i dziewczyny Paul.
-A razem?- dociekał Harry
-No to tak... chłopacy, dziewczyny, razem i znowu chłopacy,dziewczyny i razem.
Godzinę później, gdy próba się skończyła chłopacy poszli na spotkanie z fanami. Dziewczyny zostały w garderobie. Powiedziały, że nie chcą aż tak brać udziału w tym wszystkim.
-Wystarczy, że śpiewamy już z chłopakami-powiedziała Ola
-To jest ich koncert, a fani mogą się trochę zbuntować-dodała Magda.
Paul się zgodził, stwierdził, że nic na siłę. Jak nie chcą to nie muszą.
Dziewczyny wykorzystały tą chwilkę czasu wolnego i zadzwoniły do Arii.
-Halo?-powiedziała dziewczyna w słuchawce.
-Hej Ari co u ciebie?-odezwały się dziewczyny.
-Ooo! Miło was znowu słyszeć, u mnie wszystko po staremu, a u was? Występujecie dzisiaj z chłopakami prawda?
-Tak, tak-odpowiedziała Ola.
-U nas po staremu-dodała Magda.
-Co porabiasz?-zapytała Sandy
-Aaa, właśnie słuchałam muzyki, no a teraz gadam z wami-odpowiedziała ze śmiechem Aria.
-A czego słuchasz?-zaciekawiła się Madzia.
-Oglądałam na youtube nasz pierwszy koncert z chłopcami.
-O jeny.... pamiętam go doskonale-powiedziała Ola uśmiechając się.
-To był piękny dzień.
-Ah...te wspomnienia-westchnęła Aria.
-Może wieczorem pogadamy na skype, chłopcy pewnie przyjdą, kamerkę by się włączyło- zaproponowały dziewczyny.
-Dzisiaj...hm... no dobrze, ale dopiero o 20 waszego czasu...wstanę specjalnie o 5 rano-odpowiedziała Aria.
-A no tak... przecież u ciebie jest zupełnie inna godzina-Olka zaśmiała się.
-Niestety-westchnęła-trudno, trzeba korzystać póki jeszcze jesteście razem.
-Jak to?-zdziwiła się Olka.
-No przecież w czwartek wyjeżdżacie-wyjaśniła Ari.
-A no tak-dopiero teraz skojarzyła Madzia. -A skąd ty o tym wiesz?
-Wczoraj na facebook'u pisałam z Zaynem.
-Z Zaynem? Myślałam,że z Liamem- odparła jak gdyby nigdy nic Ola.
-Jakiś problem?-udała zła Aria.
W tym czasie weszli chłopcy.
-Co robicie?- zapytał Liam.
-Gadamy z Arią- powiedziała Madzia.
-Ooo! Cześć-krzyknęli chłopcy.
Aria była cicho.
-Aria? Żyjesz?- Spytał Payne.
-Yyyy, tak, tak cześć, przepraszam zamyśliłam się.
-Serio, ja mam problem?- mruknęła Ola.
Magda zaczęła się śmiać,a chłopcy dziwnie się po sobie spojrzeli.
-Dobra Aria, to trzymaj się, słyszymy się o 20 znaczy o 5- pożegnała się Madzia.
-No pa.
-Na kiedy się umówiłyście?-zapytał Liam podchodząc do Maddie.
-Na dziś. Aaa właśnie....chłopaki chodźcie tu-krzyknęła Magda stając na środku pomieszczenia, w którym się znajdowali.
-O co chodzi?-spytał Niall.
-Umówiłyśmy się z Olą na 20 z Arią, i wy też macie być.
-Na 20?-zdziwił się Louis.
-No na 8 p.m.- Powiedziała Ola przewracając oczami.
-To czemu 20?- Louis nic nie rozumiał.
-Jaki ty nie kumaty! U nas w Polsce 8p.m. to 20!- Krzyknęła zirytowana Maddie.
-To będziemy u was o 7.30- Oznajmił Styles.
-Okay.
*Wchodzi Paul.
-Zapraszam na scenę.
Chłopcy i dziewczyny poszli za Paulem. Było słychać już piski fanek.
-Moje uszy!-Jęknęła Sandy.
-Myślałam, że tylko ja jeszcze się nie przyzwyczaiłam- mruknęła Madzia.
-Nas czasami też uszy bolą, ale da się przyzwyczaić- odparł Zayn.

*Wbiegli na scenę.
-London Are You Ready?-wykrzyczał Louis.
Od strony widowni rozszedł się wrzask.
-Wow. Pierwsze "Best Song Ever"- zapowiedział Harry.
Piosenka wyszła bardzo dobrze, wszyscy byli bardzo zgrani.
-To było mega!- Uznał Liam
-Dziewczyny! Co nic nie mówicie?-Spytał Louis
-Nie wiemy co- odparła Sandy.
-My tylko śpiewamy, wiesz takie dodatki na scenie-zaśmiała się Magda
-Okay, następne "Little Things" w wykonaniu One Direction- powiedział Zayn.
-Dziwnie to brzmi jak jeden z One Direction mówi teraz piosenka w wykonaniu Ona Direction- uznała Maddie.
-Cóż, musi odróżnić nas od nich.
-No wiem,wiem.
Chłopcy skończyli. Zaczęli grać "Rock Me".
-Teraz dziewczyny-powiedział Harry.
I tak dalej śpiewali resztę piosenek.
Koncert dobiegł końca.
-Londyn, byliście niesamowici tego wieczora dziękujemy-wykrzyczał Niall.
-Do zobaczenia-krzyknęli wszyscy razem do mikrofonów i zeszli ze sceny.
Poszli do garderoby. Tam czekał na nich Paul.
-Byliście super- pochwalił ich Paul.
-Jak zawsze-wyszczerzył się Louis.
-Louis jak zawsze skromny-Zaśmiała się Ola.
-A jak!- Rozweselił się Tomlinson.
-To teraz macie dwa dni wolnego. Następny koncert w czwartek, w Irlandii. Czyli w środę o godzinie 9 widzę was w studiu. Lecimy do Irlandii i będą próby-oznajmił Paul.
-W środę?-zdziwiła się Madzia.
-Tak, a czemu się tak zdziwiłaś?
-Mówiliście, że w czwartek macie dopiero koncert i to w Londynie.
-No bo 24-powiedział Liam.
-24 no to czwartek, ale lecicie 23 geniuszu -warknęła Sandy.
Liam zaczął liczyć na palcach.
-Rzeczywiście -powiedział po chwili.
-Czyli dzisiaj i jutro widzimy się ostatnie dwa dni- Maddie posmutniała.
-Nie martwcie się dziewczyny, nim się obejrzycie minie rok i będziecie codziennie widzieć się na trasie koncertowej- Paulpodszedł do dziewczyn i przytulił je starając się poprawić im humor.
-Dzięki.
-Za co?-zdziwił się Paul.
-Za to,że pozwoliłeś nam śpiewać z chłopcami i że chcesz z nami kontrakt płytowy podpisać.
Magda pokiwała twierdząco głową.
-Oj dziewczyny, to nic wielkiego.No dobra, bo my się już nie zobaczymy. Szczęśliwej drogi i powodzenia na testach. Do zobaczenia za jakiś czas.
-Nie dziękuję-odparły dziewczyny.
-Nie?-Louis dziwnie na nie spojrzał.
-Tak się mówi.

Chwile potem chłopcy i dziewczyny wyszli z Areny.
-Jak dobrze,że jesteśmy samochodem...nie czuje nóg- Marudziła Maddie.
Dzisiaj Niall przyjechał swoim autem.
-Siadaj Madzia z przodu obok Nialla- Powiedział rozkazującym tonem Harry.
-A dziękuję za pozwolenie-uśmiechnęła się Magda siadając obok chłopaka.
-Podjedziemy na chwile do sklepu dobra, bo muszę coś do domu do jedzenia kupić-powiedział Niall wyjeżdżając z terenu Areny.
-To jedź, kupie sobie coś do picia- powiedział Zayn.

*Przy Tesco.
Po wejściu do sklepu chłopców otoczyło kilkanaście fanek prosząc o zdjęcia i autografy. Dziewczyny usiadły z boku na jakiś półkach od towaru.
Po chwili podeszła do nich mała, mniej więcej ośmioletnia, dziewczynka.
-Mogę zdjęcie z wami?-zapytała.
-Jasne-odpowiedziały Ola i Madzia.
-Dziękuję, cieszę się, że występujecie z chłopcami, oglądałam wszystkie koncerty z wami, ale w domu na komputerze, bo na koncert rodzice powiedzieli, że jestem za mała aby iść sama. Teraz nawet nie mogę się dopchać.
Magda z Olą spojrzały.
-Rzeczywiście doszło tych fanek tutaj- stwierdziła Maddie.
-Poczekaj z nami.... jak masz na imię?
-Clary.
-Poczekaj z nami Clary, załatwimy ci zdjęcia i autograf.
-Tylko ja nie mam za dużo czasu, bo rodzice wysłali mnie tylko po chleb do sklepu i mam zaraz wracać-powiedziała dziewczynka.
-Okay.
Po 10 minutach fanki się rozeszły.
-Chłopcy!- Krzyknęła Madzia.
-Tak?
-Jeszcze jedna dziewczynka czeka- oznajmiła Ola.
-O! Cześć! Jak się nazywasz?-zapytał Liam biorąc kartkę od dziewczynki.
-Clary.
-Ładne imię- powiedział Payne.
-Dziękuję.
-Zawsze masz w kieszeni kartkę?- zaciekawiła się Madzia.
-Tak, właśnie na takie momenty, bo zawsze czekałam aby spotkać 1D.
-Normalnie mój klon-roześmiała się Magda.
Chłopcy spojrzeli na Magdę z zszokowaną miną.
-No co?
-Nic.
Następnie poszli kupili coś do jedzenia i picia, i pojechali do domu.
*W samochodzie.
-Która godzina?- zapytała Madzia.
-20:20-powiedział Harry siedząc za Madzią.
-Aaa, dzięki-odpowiedziała-CO?!-wykrzyczała po chwili.
-Aria!-krzyknęli wszyscy w samochodzie.
Magda złapała szybko telefon i zadzwoniła do Arii.
*Rozmowa z Arią.
-Coś się stało,że was nie ma?-zapytała dziewczyna.
-Aria! Przepraszam cię, pomyliły mi się godziny. Zapomniałam, że dzisiaj koncert był na 18. Myślałam, że na 17 nie wiem co mi się ubzdurało-tłumaczyła się Maddie.
-Nic się nie stało....z jednej strony to dobrze, wstałam szybciej i zrobiłam sobie porządek na laptopie w folderach-zaśmiała się Aria. -Miałam dawno to zrobić,ale zawsze coś wypadło.
-Skąd ja to znam-powiedziała Magda-My wracamy do domu, za jakieś 10 minut będziemy, a potem możemy gadać nawet całą noc, no u ciebie dzień.
-No dobra, ja czekam, to do usłyszenia.
-No papa.
*U aucie.
-I jak?-zapytał Liam.
-Nie była zła, bo dzięki nam ogarnęła foldery na laptopie-wyjaśniła śmiejąc się Madzia.
W samochodzie wszystkich ogarnął śmiech.
-Zaraz jak dojedziemy to biegiem na skype wchodzimy- przypomniała Maddie.
-A my do was mamy przyjść?- zapytał Louis.
-Tak-odpowiedziała Ola.
-To dobrze,że byliśmy w sklepie, kupiliśmy jakieś przekąski, zrobimy sobie ucztę- powiedział wesoło Niall.
-Ty masz uczty nawet bez okazji-walnął z całkowitą powagą Liam.
Wszyscy na niego spojrzeli.
-No co?-spytał zdziwony Liam.
-No dzięki, ale wiem to-powiedział Niall śmiejąc się.
Dojechali pod dom dziewczyn.
*W domu.
-Hej dziewczyny!-powiedzieli ojcowie.
-Cześć!
-Dobry!-powiedzieli chłopcy.
-Cześć,cześć.
-My idziemy szybko na górę, bo z Arią się umówiliśmy na skype i chłopcy zostają u nas-powiedziała Ola, w tym czasie chłopcy wchodzili po schodach.
-Okay-powiedział tata Olki.
*W pokoju dziewczyn.
-O jesteście!-ucieszyła się Aria.
-Nom-przytaknęły dziewczyny.
-Jak po koncercie?
-Dobrze, oglądałaś?- zaciekawił się Zayn.
-No jasne,że tak-przytaknęła Aria.
Tak całą noc gadali o wszystki i o niczym. Rano ok 6:30 chłopcy poszli do swoich domów. Dziwnie się zachowywali, jak to dziewczyny stwierdziły. Zaczęło się odkąd podczas rozmowy wyszły na dół do kuchni. Gdy weszły, chłopcy zamilkli. Po wyjściu od dziewczyn też gadali ze sobą i patrzeli cały czas w okno dziewczyn, jakby coś knuli.  Dziewczyny nie wiedziały o co może chodzić.


Napisała: Maddie Horan
Korekta: Alison Payne
***
Hej!
Tak więc kolejny rozdział, a niedługo druga część imaginu o Harry'm. Prosimy o komentarze, bo są bardzo motywujące :)

                                                                                                               Alison P.

poniedziałek, 7 lipca 2014

ROZDZIAŁ 23 cz. 1


Niedziela. Dziewczynom zostały cztery dni pobytu w Londynie. Chciały ten czas spędzić z chłopcami, oni mieli koncerty w tym czasie, ale na szczęście w Londynie.
Godzina 10:00.
-Olka śpisz?-spytała Magda siedząc na łóżku.
-Co?-odezwała się zaspanym głosem Ola.
-Czyli tak, dobra śpij dalej.
-A ty nie? Wcześnie jeszcze. Co się dzieje?-zdziwiła się Sandy.
-Wcześnie?! Dziesiąta, ale wcześnie- Maddie udawał oburzoną.
-Co?!-zrywała się Olka.
Magda tylko ją zmierzyła wzrokiem.
-A tobie co? Coś cie w dupę ugryzło?- Maddie zaczęła się śmiać.
-Bardzo śmieszne. Z Harrym się umówiłam a ten cholerny budzik nie zadzwonił-powiedziała Olka rzucając zegarkiem o podłogę.
-Ale ty wiesz,że teraz on już na pewno nie zadzwoni?-spytała rozbawiona.
-No nic, i tak nigdy nie dzwonił- Nastolatka zaczęła przygotowywać ubranie.
-Dzwonił, tylko nie słyszałaś, ja niestety tak-wskazała na swoje uszy Magda. -Wyłączałam go, bo i tak wstawałaś jak ja wstałam.
-Co?! Mój budzik!-krzyknęła Ola klękając na ziemię.
-A ty z Harrym umówiona nie byłaś czasem?
-Harry! Masz zadzwoń i powiedz, że się spóźnię- Sandy podała komórkę.
-Raczej nie muszę- Maddie machnęła ręką w stronę okna.
-O nie! Harry idzie.
-Zagadaj go jakoś.
-Jak?
-Powiedz, że...chomikowi zmieniam w klatce.
-Ale my nie mamy chomika- zauważyła Magda.
-Oj...wymyśl coś!- Dziewczyna pobiegła do łazienki.

*Na dole*
-Cześć Harry-przywitał się tata Oli otwierając drzwi Lokersowi.
- Dzień dobry-odpowiedział Harry wchodząc.
-Ale Olka chyba jeszcze śpi.
-Nie śpi, ona... ona właśnie szuka kolczyka, bo jej zginął jeden i go szuka w pokoju na górze- przerywała mu przybiegająca Magda.
-To ja jej pomogę- zaproponował Harry
-Nie-zatrzymała go Magda, Harry dziwnie na nią spojrzał -Ty, chodź chciałam ci coś pokazać i teraz jest okazja.
-Co takiego?
Magda jeszcze nie wymyśliła co takiego chciałaby pokazać.
-No takie bardzo ładne zdjęcie Oli, jest robione w Polsce w maju dokładnie-wyjaśniła Magda.
-To pokaż-uśmiechnął się Harry.
-Mam je na laptopie, siadaj-wskazała na kanapę-O tu jest laptop!-sięgnęła po komputer leżący na komodzie.
Magda szukała obojętnie jakiego zdjęcia z maja.
-Fajne fotki, serio podobają mi się-powiedział Harry.
-No ja myślę! A gdzie idziecie z Olką?
-Nie wiem, tak połazić-odpowiedział obojętnie Styles.
-Chcesz coś pić?
-Nie, dzięki.
-Już jestem Harry, przepraszam że tyle czekasz-powiedziała Olka zbiegając po schodach.
-Nic się nie stało, miło mi się rozmawiało z Maddie, więc jest okay-Harry pocałował Sandy w policzek.
-Miło mi-stwierdziła Magda.
-A znalazłaś kolczyk?-spytał Harry.
-Kolczyk?- Ola zapytała, a Magda zaczęła wymachiwać rękami, starając się wysłać jakieś niezrozumiałe sygnały.-A... tak znalazłam.
-To życzę miłego dnia, o której wracacie?
-Około 15.
-Okay.
Olka i Harry wyszli.

Magda poszła do łazienki się umyć i przebrać. W miedzy czasie pan Maciek i Michał poszli do pracy. Magda została sama w domu.
Gdy umyła głowę i zrobiła sobie na głowie turban z ręcznika,zadzwonił dzwonek.
-Jeny kto to?-gadała sama do siebie.
-Zayn? Coś się stało.
-Hej... co ty masz na głowie?-śmiał się chłopak wskazując głowę Magdy.
-Ręcznik. Wejdź.
-Przeszkadzam? Bo ja na chwilkę.
-Nie, nie. O co chodzi?
-Bo, nie wiem czemu, ale tak myślałem o tym wczorajszym zdarzeniu.
-Jakim zdarzeniu?-zdziwiła się Magda.
-No tym w samochodzie!
-Z tym facetem?
-Dokładnie.
-I co z tym?-dalej zastanawiała się dziewczyna.
-Ty się tak zerwałaś, on mógł ci coś zrobić, był pijany i naćpany.
-Skąd wiesz?
-Miał w łapie prochy, a pijany to... było czuć-odpowiedział Zayn.
-Naprawdę miło mi, że się o mnie troszczysz, ale nic się nie stało, a ja taka od zawsze byłam...bo ja nie pozwalam sobie podskakiwać-wyszczerzyła się Magda.
-Okay, a tak serio przyszedłem po cukier.
-Po cukier?
-No po cukier... takie białe małe kwadra....
-Zayn... ja wiem co to jest cukier.
-Sorry, nie chce mi się iść do sklepu a herbatę sobie zrobiłem i nie mam cukru. Pożyczysz?
-Jasne.-Nastolatka poszła do kuchni.
-Sama?
-Tata i wujek w pracy, a Olka z Harrym po mieście latają.
-Wujek? A nie mówiłyście per "pan"?
-Ostatnio jakoś tak stwierdzili, że znamy się od dziecka, praktycznie mieszkamy razem bez sensu być na pan, więc jest wujek.
-Dobra idę, bo mi ta herbata wystygnie.
-Do zobaczenia.
-Idziecie na koncert?
-Tak, idziemy z wami.
-To fajnie, pa.
-Papa.
Magda zamknęła drzwi i podeszła do okna. Patrząc na chłopaka po policzku zaczęły spływać jej łzy.
Zaczęła gadać sama do siebie:
-Jeszcze cztery dni... tylko cztery dni. I to wszystko się skończy. Cały rok przerwy. A potem zaczynanie z zespołem i wspólna trasa. Ale wcześniej rok. I to dawne życie... tfuu dawne, sprzed dwóch miesięcy. Niby dwa miesiące, a zleciały jak dwa tygodnie. Jak ja wytrzymam bez codziennego widywania tej piątki idiotów? Dobra zleci ten rok. Mam nadzieje.
Poszła się dalej szykować.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Zayn, zabrakło cukru, może teraz nie wiem Louis chce soli-śmiała się schodząc po schodach.
-Niall?- Zdziwiła się otwierając drzwi.
-Hej-przywitał się całując ją w policzek.
-Ty też nie masz cukru? Może brakuje ci oleju?
-Nie! A czemu?
-Jakąś chwile temu był Zayn po cukier.
-Mogę wejść?-spytał blondyn.
-Jasne, wchodź.
-Idziemy gdzieś?
-Czemu nie, a gdzie proponujesz?-zapytała Maddie siadając obok na kanapie.
-Kino, spacer?
-Okay.
-Trzeba miło spędzić ostatnie dni.
-Skąd wiesz?
-Rano jak szedłem do sklepu spotkałem twojego tatę.A co nie chciałaś mówić?
-Nie no co ty miałam powiedzieć ci dzisiaj, bo wczoraj się dowiedziałam, z resztą byś się dowiedział jakbym wyjechała.
-Prawda.
-To idziemy?
-Ty już gotowa?-zszokował się Niall.
-Noooo....
-Wow, każda dziewczyna jaką znam szykuje się jakieś minimum 20 minut.
-Ale ja nie jestem "każda dziewczyna"-uśmiechnęła się Magda ubierają trampki.
-Wiem, ty jesteś jedyna w swoim rodzaju.

*W Polsce w domach dziewczyn*
-Ala?
-Tak, Aga?
-Oni wracają w czwartek, prawda?
-Tak, a co?
-Za tydzień zaczyna się rok szkolny, jeszcze zakupy trzeba zrobić.
-Wiem, może wybierzemy się w sobotę?-zaproponowała Ala.
-Dobra. Ciekawe jak dziewczyny zniosą rozstanie z chłopcami.
-Nie mam pojęcia, ale na pewno nie łatwo, tym bardziej z Niall'em i Harry'm.
-Dokładnie.
-Trzeba chłopców do nas zaprosić kiedyś.
-Teraz mają trasę, ale jakiś dzień wolny będą mieli.
-No właśnie.

*U Oli.
Ola i Harry idą przez park trzymając się za rękę.
-Harry?-zaczęła Ola przedłużając imię chłopaka.
-Tak?-spytał Hazza.
-Muszę ci coś powiedzieć-Chłopak spojrzał z ciekawością.
-Słucham cię.
Ola zatrzymała chłopaka. Stali na przeciwko siebie patrząc sobie w oczy.
-No bo...w czwartek wracamy do Polski- Spuściła wzrok na buty.
-Wiem...
-Jak to wiesz?!
-Niall do mnie dzwonił rano-wyjaśnił Harry
-A Niall skąd wie?
-Gadał rano z tatą Magdy.
-Gdzie oni rano gadali?
-W sklepie się spotkali-Harry pociągnął ją za rękę, aby szli dalej.
-Ja nie chcę... będzie mi brakowało waszej piątki. Tych codziennych wygłupów, spacerowania po Londynie...
-Też nie chcę, ale ten rok minie szybko, tym bardziej, że jesteście w trzeciej klasie, a to ostatnia. Ostatni rok zawsze szybko leci. Pamiętaj jesteśmy razem, nawet taka przerwa nie zaszkodzi nam.
-Kocham cię, Harry.
-Też cię kocham-Styles pocałował Olę.
-Gdzie idziemy?
-Miałem w planach kino.
-Kino... a na co?
-Jakaś komedia?
-No dobrze, z tobą wszędzie.- Zaśmiała się dziewczyna.

*Tym czasem u Madzi i Nialla*
-Idziemy do kina?-spytał blondyn.
-Tak.
-Okay, a na co?
-Jakaś komedia?
-A potem spacer i koncert.
-Tak, dokładnie to nasz dzisiejszy grafik- roześmiała się Maddie.
-Występujecie z nami?
-Z tego co wiem to tak, bo Aria i Paul prosili.
-To fajnie, z wami fajnie się śpiewa, dodajecie nam tego dziewczęcego brzmienia.
-Trudno żebyśmy chłopięce miały- zaśmiała się lekko.
-Chodzi mi o to, że uzupełniacie nas.
-Miło.
-Stwórzmy taki duży zespół.
-Nie-odpowiedziała bez zastanowienia Magda.
-Dlaczego? Wszyscy by się ucieszyli.
-Nie, to zniszczy One Direction, a nie uzupełni-wyjaśniła Maddie.
-Nie rozumiem cię.
-1D to Niall, Harry, Zayn, Louis i Liam. Nie Niall, Harry, Zayn, Louis, Liam,Sandy,Maddie i Aria.
-O to ci chodzi.
-Patrz Olka i Harry.-Pokazała Niall'owi Madzia
-Cześć!-krzyknęła Olka z drugiej strony ulicy.
-Hej, wy też do kina?-spytała Magda.
-Tak, trzeba ostatnie dni miło spędzić-powiedział Harry.
-Dokładnie- Niall się dołączył.
-Na co idziecie?
-Komedia- odpowiedziała nastolatka.
-My też-przyznał Harry.
-To idziemy razem-uznał Niall.
-Jasne-odpowiedziała Olka wchodząc do kina, zaraz za nią poszli Harry, Magda i Niall.

*W kinie*
-Na jaki idziemy film?.
-No komedia.
-Oj, tyle to ja wiem. Konkretniej.
-Może to-wskazała Magda na film pokazany na reklamie.
-"The Saint in London"... święty w Londynie.
-Jest to komedia kryminalna-odczytał Harry.
-Nic innego nie ma, dobra raz się żyje. Idziemy-powiedział blondyn kierując się w stronę kasy.

* W kasie*
-Dzień dobry-przywitała się pani.
-Witam, chciałbym cztery bilety na "The Saint in London".
-Na którą godzinę?
-Najszybszą-uśmiechnął się Horan.
-Dobrze, za 10 minut zaczyna się film. Ma być?-spytała kasjerka.
-Tak, a wy idźcie kupić popcorn- Niall zwrócił się do reszty.
-Proszę, pana bilety, miłego seansu.
-Dziękuję-powiedział Niall płacąc i kierując się w stronę przyjaciół.
-Bierzemy dwa duże popcorny i 2 duże coca-cole?-zapytał Harry.
-Tak-odpowiedziały dziewczyny.
-Poproszę dwa duże popcorny i dwie duże cole-Harry zwrócił się do młodej dziewczyny stojącej za ladą.
-Oookkkayy...-powiedziała dziewczyna dziwnie patrząc na Harry'ego, Niall'a Ole i Magde.
-Dziękuję-powiedział Harry kładąc pieniądze na ladzie i biorąc razem z resztą popcorny i cole.
-Mamy 5 minut-oznajmiła Magda sprawdzając telefon.
-To szybko-powiedzieli Niall i Harry.

*Na sali.*
-Reklamy są-Olka usiadła w fotelu.
-Kupiliśmy bilety w ostatniej chwili, dobrze, że miejsca są, bo sala prawie pełna-przyznała Magda.
-Udało się na górze.
-Super wszystko wyszło.
-To jest niby duży popcorn? U nas taki jest mały-marudziła Olka.
-Dokładnie, to przez reklamy zjemy-Magda przewróciła oczami.
-Serio, to u was większe są?-spytał Niall.
-O wiele.
-Harry jedziemy do Polski!-Zawyrokował Irlandczyk.
Harry na niego dziwnie spojrzał.
-Serio?-spytała Olka.
-Ten to wszędzie za żarciem pójdzie-mruknął Harry.
-No i co? To moja pasja-roześmiał się Horan.
-Dobra cicho bądźcie film się zaczyna-uciszyła resztę Magda.

*Po filmie.*
-Niezły był film- Olka przyznała wychodząc z sali.
-Wszystko było okay, po za tym, że facet obok mnie spał i chrapał-powiedziała Magda zirytowana.
-Naprawdę?
-Nie wiem po co iść do kina i spać- Madzia powiedziała sceptycznie.
-Dokładnie. Która godzina?- zapytał Harry
-14.
-Za godzinę musimy być na Arenie-przypomniał Niall.
-To idziemy po chłopaków i jedziemy?
-Można już iść.
-Jedziemy samochodem?
-Jest nas siódemka to akurat-odpowiedział Hazza dziewczynie przyjaciela.
-Tylko dzisiaj nie odwalaj już nic, proszę-Niall spojrzał na Magdę.
-O co wam wszystkim chodzi? Rano Zayn, wczoraj któryś tam, teraz Niall!-Zbuntowała się Maddie.
-Martwimy się o ciebie- wyjaśnił blondyn.
-Rozumiem to i wam z całego serca dziękuję, ale nic mi się nie stało. A po za tym facet nie będzie sobie pozwalał-dalej oburzona wypowiadała się Magda.
-Dobra, nie denerwuj się-Olka pogłaskała ją po głowie.
Resztę drogi przeszli w ciszy.
Na początku poszli do domu dziewczyn. Magda i Ola przebrały się w inne ciuchy i poszli do Harry'ego. Hazza również zmienił strój. Kolejny był Niall robił to samo co reszta. Następnie razem poszli po Zayna, Louis'ego i Liama.

*W samochodzie*
-Witamy, witamy w naszym popołudniowym radiu. Dzisiejsza muzyka będzie naprawdę porywająca, każdy z was znajdzie coś dla siebie. Na sam początek będzie zespół składający się z piątki chłopaków. Chłopcy kilka dni temu zaczęli nową trasę koncertową. Tak! To One Direction. Dziś z kawałkiem "Live while we're young"-zapowiadał prezenter radiowy.
Dziewczyny zaczęły śpiewać, chłopcy dołączyli do nich.
-Dziękujemy za wysłuchanie. Następny Justin Bieber i kawałek "Boyfriend".
Magda i Olka nie znały całego tekstu. Pół piosenki zaśpiewały a pół nuciły.
-Jak już mówiliśmy same hity. Little Mix z piosenką "Wings"!
-Jak ja tego dawno nie słyszałam-wyznała Magda.
-Ja też-przyznała przyjaciółka.
Dziewczyny spojrzały na Zayn'a. Śpiewał sobie pod nosem piosenkę dziewczyn z Little Mix.
-Jeszcze przed przerwą jedna piosenka. Przed państwem Nicki Minaj i "Pound the Alarm".
Na początku piosenki dojechali na miejsce.
-Fajna ta dzisiejsza jazda.
-Mieliśmy próbę-zaśmiała się Magda.
Weszli na Arenę O2.
-Teraz to tylko tu koncerty.
-Akurat jak wrócicie do Polski zaczynamy gdzie indziej- powiedział Liam
-To fajnie, bo teraz możemy być razem ostatnie dni- skwitowała Magda.
-Jak to ostatnie dni?-z podskokiem zareagował Louis
-A..wy jeszcze nie wiecie.
-W czwartek wracamy do Polski-odpowiedziała spuszczając głowę Magda.
-Co? Ale jak to?-zasmucił się Liam.
Chłopcy stanęli na przeciwko dziewczyn i na nie popatrzeli.
-Szkoda będzie brakowało nam was-wyznał Louis.
-Zgadzam się, bez was tak pusto będzie-stwierdził Zayn.
-Miło nam, ale zobaczymy się na sto procent za rok, a na jakieś 40......6 % w między czasie-powiedziała Magda.
-Ty zawsze umiesz pocieszyć-stwierdził Harry.
-Bo to ja-roześmiała się Magda.
-Tak, to Magda tego nie ogarniesz-Olka wskazała koleżankę.
Chłopcy i dziewczyny doszli do pokoju, w którym był Paul.
-Cześć!- krzyknęli wszyscy chórkiem.
-Witam was, zaraz próba, potem przygotowania i o 17:30 idziecie na spotkanie z fanami, którzy mają bilety VIP-oznajmił na wstępie Paul.
-Tak jest-powiedzieli również razem salutując.
Trwała próba, a już niedługo spotkanie z fanami.

Napisała: Maddie Horan
Korekta: Alison Payne

***
Hej!
Mamy kolejny rozdział, a tak właściwie dopiero pierwszą jego część. Jak widzicie (o ile w ogóle ktoś odwiedza tego bloga :( ) staramy się przywrócić wszystko do życia. Tak jak mówiłam zaczęłam pisać imaginy i nadrabiam dodawanie rozdziałów Maddie. 
Tak nie na temat, ale jeśli chcecie drugą część imaginu o Harry'm to wyraźcie taką chęć w komentarzu.
Komentarze bardzooo motywują do dalszego pisania, zarówno mnie i Maddie. 

                                                                                              Alison P.

środa, 2 lipca 2014

#1 Harry


Niezależność.
Niezależność.
Niby takie proste słowo, a znaczy dla mnie tak wiele. Wpisując to słowo w google dostrzeżemy mnóstwo wyszukiwań. Znaczenie, pochodzenie i mnóstwo zbędnych informacji. Ale...czym tak naprawdę jest niezależność? Decydowanie o sobie. Myśl, że ponoszę za siebie odpowiedzialność. Powiadają, że nie da się być niezależnym w stu procentach. Że każdy potrzebuje pomocy. Że dobrze jest mieć kogoś gotowego ci towarzyszyć.
Być od czegoś zależnym. Całe życie jestem niesamodzielna. Czego innego oczekiwać od córki milionerów?
Jestem niebieskooką brunetką, o twarzyczce aniołka. Nienawidzę tego opisu, ale taka jestem. To jest niezmienne jak kształt Ziemi. Tak po prostu jest i trzeba się z tym pogodzić.
Jestem otoczona nienawiścią. Jestem sama.
Dziewczyny posyłają mi jadowite spojrzenia wzbogacone o niepochlebne uwagi. Chłopcy boją się. Tak, boją się filigranowej siedemnastolatki. Warto jednak dodać, że ta drobnica ma za sobą ojca, który może "wyrównać rachunki" w bardzo nieprzyjemny sposób.
Samotność. Zależność. Nienawiść. Ból.

Ścieram dłonią pot z czoła. Za małe spodenki wrzynają mi się w tyłek, a obcisły podkoszulek okropnie się lepi. Pot jest dobry. Ochładza organizm. Ale czemu musi być tak ohydny?! Zmieniam piosenkę na odtwarzaczu i w uszach rozbrzmiewają mi wesołe tony jakiejś przesłodzonej piosenki. Zniesmaczona biegnę dalej lekko unosząc twarz ku słońcu. Mam wrażenie, że witamina D wchłania się w moje pory. Nie potrafię wytłumaczyć co dają mi biegi. Po prostu czuję się wtedy taka wolna. Wolna jak ptak, który w każdej chwili może rozwinąć skrzydła i polecieć hen daleko. A nikt nie zwróci na to większej uwagi.

Dobiegam do domu. Przepraszam, rezydencji. Nie znoszę tego całego przepychu. Najchętniej zamieszkałabym w małej chatce nad jeziorem, gdzie towarzyszyłoby mi tylko echo. Albo w wielkim mieście, w którym pozostaje się anonimowym. Dzisiaj to zrobię.

Wolność. Anonimowość. Obojętność. Niezależność. Wielkie Miasto.

Powitam Londyn z ogromną radością. W końcu spełnią się moje marzenia. Stanę się niezależna. Znajdę pracę, wynajmę kawalerkę i wraz z rówieśnikami będę narzekać na natłok pracy od wymagających profesorów. O tak, to jest życie!

Rozglądam się po moim pokoju. Jakiś plakat niedbale powieszony na ścianie, przeogromna szafa pełna ciuchów, których i tak nie noszę, zdjęcia przypięte do tablicy korkowej, łóżko nakryte narzutą z panoramą miasta. Dwa okna, z których widok wychodzi na ogród pełen róż. Gdy mocniej zawieje wiatr zapach niesie się, aż tutaj. Biurko, na którym wiecznie stoi laptop, mały stolik oraz dwa fotele. Dla mnie są to po prostu przedmioty, których obecność jest konieczna. Całą mnie wyraża jednak regał stojący w kącie pokoju. Jest on wypełniony książkami, piętrzą się one czyniąc mebel prawie niewidocznym, ale ja wiem, że on tam jest.
Roztargniona wyszarpnęłam walizki z szafy. Wrzucałam do nich przeróżne rzeczy. Gdyby ktoś otworzył moje walizki nie byłby w stanie pojąć systemu, w jakim przedmioty zostały ułożone, czy raczej wepchnięte. Całkowity brak logiki.

Delikatnie wzięłam w dłonie bilet lotniczy. Przesunęłam po nich palcami i wyczułam wypukły numer. Ten mały papierek to moja przepustka do nowego życia. Do samodzielnej egzystencji.


Minął okrągły miesiąc. Moje dłonie przestały być gładkie, a stały się szorstkie- typowo spracowane. Przestałam myśleć o głupotach, teraz zajmowałam się tylko poważnymi rzeczami. Studia. Praca. Rachunki. Sprzątanie. Nauka. Studia. Praca...

Praca. Teraz powinnam w pocie czoła serwować posiłki głodnym klientom. Powinnam przechadzać się między stolikami i dolewać kawy. Powinnam poprawiać fartuszek i posyłać formalne uśmiechy. Powinnam męczyć nogi w szpilkach na niebotycznym obcasie. Tymczasem siedzę z kubkiem herbaty przy starym, mahoniowym stole nerwowo ściskając długopis. Nie jestem w stanie związać początku z końcem. Jestem spłukana, a wrodzona duma nie pozwala mi skontaktować się z rodzicami, którzy od ręki mogliby podesłać mi parę milionów. Niezależność to słowo obija się w mojej głowie zmywając sen z powiek. Rozgorączkowana wyliczam czy starczy mi na rachunki. Jestem w sam raz tyle pieniędzy ile potrzebuję. O ile jestem w stanie wytrzymać bez jedzenia. Wściekła wbijam spojrzenie w ścianę, z której odchodzi farba. Wrzeszczę. To nie tak miało wyglądać! Miałam radośnie chodzić do pracy i uczyć się, a pod wieczór wracać do przytulnej kawalerki! Moje życie to jakiś cholerny żart! Otwieram gazetę na stronie z ogłoszeniami o mało nie rozrywając delikatnego papieru.
Pomoc sprzątająca. 
Dziewczyna, która spełni każdą zachciankę.
Opiekunka do dzieci.
Fryzjerka z doświadczeniem.
Nic mnie nie interesowało. Ba! Oferty były albo sprośne albo wymagające doświadczenia. Zniesmaczona przesuwałam oczy po kolejnych linijkach tekstu.
Ochroniarz.
Roześmiałam się sama do siebie. Nie potrzebowałam doświadczenia, miałam mieć tylko dystans, jak to określili. Ochroniarz. Prychnęłam i ku własnemu zdziwieniu sięgnęłam po komórkę, aby zadzwonić.

***

- Skup się. To twój pierwszy dzień w pracy. On zadecyduje czy dostaniesz tą fuchę- Mężczyzna, który przedstawił mi się jako Paul, próbował wdrążyć mnie w pracę.
- Rozumiem. Mogę pana zapewnić, że będę się starać. Mam tylko jedno pytanie. O co chodziło z tym całym "dystansem"?- Spytałam łapiąc się pod boki.
Paul wyraźnie się zmieszał. Myślałam, że mam ochraniać profesjonalny zespół, a ewidentnie coś było na rzeczy. Tak, studentka pierwszego roku ma ochraniać zespół światowej klasy. A więc czemu dostałam pracę? Prosta sprawa- ochroniarzy jest paruset, potrzebowali osoby z dystansem, niepozornej, która, będzie stała w tłumie i obserwowała czy fanki zachowują się należycie. Łatwizna. 

Wtem do sali wparowała piątka chłopaków tworząc niemiłosierny hałas. Pożałowałam, że jednak nie zadzwoniłam w sprawie tej pomocy sprzątającej. 

- To właśnie nich masz ochraniać, czy raczej pilnować.- Mężczyzna posłał mi przepraszające spojrzenie. Nie rozumiem dlaczego. Sama się na to pisałam.
Piątka chłopaków stała jakby ktoś przykuł im nogi do podłogi.
- Przedstawilibyście się- syknął cicho Paul. Mimo jego starań usłyszałam to.
- Jestem Niall. Niall Horan.- Blondyn pomachał mi niewinnie, co spowodowało u mnie myśl: Hej! Czy on aby na pewno ma 20 lat?
- Hej! Jestem Zayn. Co tam u ciebie?- Zapytał Mulat, czym zyskał moją sympatię.
- Dobrze. Dziękuję.- Rozpromieniłam się. Może choć jeden będzie...spokojniejszy. 
- Nazywam się Liam Payne, miło cię poznać.- Brązowooki pokazał, że umie posługiwać się należycie słowami.
- Jestem Louis Tomlinson. A ty to..?
Pytanie zawisło w powietrzu.
- [T.I.][T.N.]
- Jestem Harry Styles, piękna- chłopak z bujnymi lokami posłał mi uśmiech.
Stado motyli zaczęło latać w moim żołądku. Kogo ja oszukuję, to były rozwścieczone osy! Uśmiechnęłam się życzliwie. Upomniałam się, że jestem tu tylko po to, aby zarobić pieniądze na życie. To nie jest pora na amory!

***

Arena była przeogromna. Chłopacy czynili ostatnie poprawki za sceną, a miliony fanek podekscytowane piszczały i machały transparentami, które trzymały kurczowo w rękach. Patrzyłam na to wszystko z niedowierzaniem. Nigdy nie pomyślałabym, że tyle dziewczyn może szaleć za jakimś zespołem. Wady życia pod kloszem.
Szybko przemknęłam na swoje miejsce. Miałam siedzieć w pierwszym rzędzie, aby mieć dobry wgląd na scenę oraz publiczność. Chłopcy jak szaleni biegali po scenie, śpiewali i wygłupiali się jak dzieci. Nigdy wcześniej nie słyszałam jak śpiewają, ale muszę przyznać, że byli dobrzy. Było widać, że sprawia im to radość. Jak gdyby wcale się nie męczyli. Obserwując, dostrzegłam pewną symbiozę pomiędzy chłopcami a fankami. Oni cieszyli się śpiewaniem, a fanki cieszyły się ich szczęściem. Jedno było zależne od drugiego. Nieodłączne. Uznałam, że to wspaniałe i pierwszy raz zapragnęłam takiej zależności. Chciałabym czerpać energię i szczęście, przy okazji, zapewniając je komuś. Dostrzegłam też niewidzialną nić porozumienia. W pewnym momencie Louis stał blisko publiki, a Zayn daleko w głębi. Wystarczyło spojrzenie, by obaj pomyśleli o tym samym. Niesamowite. 
Połowa koncertu minęła spokojnie. Directioners zachowywały się spokojnie, a chłopcom nic nie groziło. Perfekcyjnie. Dałam się ponieść muzyce i nie znając tekstu nuciłam pod nosem. Ta praca może mi się spodobać. A co więcej jest dobrze opłacana. 
Wyczułam podniecenie fanek i porozumiewawcze spojrzenia chłopaków i już wiedziałam, że coś się szykuje. Zaczęli śpiewać jakąś szybką piosenkę, a dziewczyny wiernie im wtórowały. Wtem rozpętało się moje osobiste piekło. W stronę sceny leciał kamień pokaźnych rozmiarów. Rozejrzałam się spanikowana za innymi ochroniarzami, ale wszyscy jakby rozpłynęli się w powietrzu. Świetnie! A miało być tak dobrze! Śledziłam wzrokiem kamień, aby szybko ostrzec potencjalną ofiarę.

Wystarczyła sekunda, abym zorientowała się, że kamień był zarezerwowany dla mnie. To ja jestem tą "potencjalną ofiarą". Nie zdążyłam się schylić i bryła skalna trafiła mnie w głowę. Pociemniało mi przed oczami. Pamiętam moją ostatnią myśl. Mogę pożegnać się z posadą.

***

Aparatura pikała niemiłosiernie. Zamrugałam, aby przywrócić zdolność widzenia. Od razu poraziła mnie biel ścian. Poruszyłam się w sztywnej pościeli. Podążyłam wzrokiem za rurką, która kończyła się w wenflonie wbitym w moją rękę. Szmery przywróciły mnie do rzeczywistości. Harry siedział na taborecie wiercąc się jak pięciolatek. Liam nerwowo przechadzał się po sali. Niall ukradkiem skubał jakąś bułkę. Zayn i Louis rozmawiali z pielęgniarką. Poruszyłam nogami, aby upewnić się, czy aby na pewno nadal są mi podległe. 
- [T.I]
Harry wwiercał we mnie swoje szmaragdowe oczy. Motyle poderwały się do lotu. Motyle jak ptaki, nigdy nie pomyślałam o tym podobieństwie. Jedno i drugie jest wolne, niezależne. Czyżby miłość była swego rodzaju niezależnością? 
- Tak?- Spytałam niepewnie. Pocierałam palcem miejsce po wcześniejszym ukłuci. Najwyraźniej miałam już wenflon. Ten jest drugi.
- Wystraszyłaś nas! Ten kamień wziął się jakby znikąd!- Harry mówił chaotycznie. 
- Oddychaj- Zaśmiałam się lekko, starając się go uspokoić.
Spojrzałam na chłopaków w poszukiwaniu pomocy, ale gdzieś ich wcięło. Pewnie znudziło się im czekanie i, gdy stwierdzili, że ze mną w porządku, wyszli na poczekalnie. Widocznie bardzo kusiła ich perspektywa odpoczęcia na tych plastikowych krzesełkach, które były co najmniej, śmieszne. Brak im było funkcjonalności.
Dotarło do mnie, że Harry cały czas mi coś opowiadał.
- Hm?
- Nie słuchałaś mnie, prawda?- Spytał, mimo że znał odpowiedź.
- Niekoniecznie.- Przyznałam posyłając mu przepraszający uśmiech.
- A więc musisz mi to wynagrodzić, piękna.
Przyciągnął mnie do siebie, mimo mojego zszokowanego wyrazu twarzy. Kciukiem odsunął mój kosmyk włosów i delikatnie pocałował. Przerwał zdecydowanie za szybko, ale całował mnie wystarczająco długo, bym zapamiętała smak pocałunku i jego indywidualny zapach ciała. 
- Liczę, że dasz mi szansę.
Wstał z taboretu, który stał obok mojego łóżka. Nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moim czole. Odprowadziłam go uśmiechem.
I dopiero wtedy zrozumiałam. Całe życie miałam błędne pojęcie o niezależności. Myśl, że mam kogoś kto darzy mnie miłością, kogoś dla kogo jestem całym światem jest wyzwalająca. Dopiero kochając kogoś jestem wolna. Całe życie byłam spętana negatywnymi wyobrażeniami. Teraz rozpoczęłam nowe życie. Życie niezależne, wolne, bo wzbogacone o miłość.



Napisała: Alison Payne


Hej!
To mój pierwszy imagin, więc błagam, bądźcie wyrozumiali ;) Kolejny powinien być już lepszy. W końcu pierwsze koty za płoty.
Mojego pierwszego imagina dedykuję Maddie Horan, ponieważ gdyby mi nie zaufała, gdyby nie przebiła się przez warstwy pozorów, którymi się otaczam, nigdy nie napisałabym tutaj. Tak więc dziękuję Ci, że potrafisz dostrzec to, czego inni nie chcieli poznać. Dziękuję, że jesteś. Gdyby nie ty pewnie tkwiłabym w życiu bez żadnych planów, bez muzyki.

                                                                                                           Alison

czwartek, 1 maja 2014

ROZDZIAŁ 22


*Na scenie
Chłopcy właśnie kończyli "Over Again", gdy weszły dziewczyny.
-Cześć wszystkim!- krzyknęła do mikrofonu Ola.
-Hej!- krzyknęła Maddie.
-Dzisiaj będziemy niestety we dwie, bo Aria musiała wrócić do domu, nie miałyśmy występować, ale przed chwilką dzwoniła i błagała nas i.... tak oto jesteśmy.
-Wystąpicie z nami?-spytał Harry.
-Tak.
Chłopacy zaczęli skakać z radości.
-Dobra,dobra śpiewacie, czy się rozczulacie?- Madzia i Olka roześmiały się.
-Teraz "Little Things"- oznajmił Liam.
Chłopcy usiedli na schodach na środku sceny. Dziewczyny chciały być inne, więc usiadły na głośnikach w rogach sceny. Ola siedziała  po prawej stronie, a Magda po lewej.
Zaśpiewali bezbłędnie, byli bardzo zgrani.
-Wow! Fajnie wyszło- skwitował Louis.
-Fajnie? To mało powiedziane, to chyba najlepsze nasze wykonanie tej piosenki-powiedział Harry.
-Zgadzam się z Hazzą- dodał Niall.
-To było coś chłopaki- przyznała Magda podchodząc z Olką.
-To może wy coś zaśpiewajcie?
-My? Same?- spytała Madzia niepewnie.
-My z wami refreny- wyjaśnił Zayn.
-Ok, ale co?- zapytała Olka.
-Wybierzcie sobie!- zaproponował Liam.
-"Kiss you"- przyjaciółki powiedziały jednogłośnie.
-Ok. A więc.... KISSSS YOUUUUUU- krzyknął Louis

*U Arii.
-Patrz mamo! Śpiewają teraz same-zauważyła Aria.
-Ffajnie dziewczyny śpiewają, miło się zachowały wobec ciebie, że nie chciały same zaśpiewać-iznała mama Arii.
-To są prawdziwi przyjaciele, nie to co Kate.
-Jak to? Nie przyjaźnicie się już?-zdziwiła się pani Hutcherson.
-Nie. Zadzwoniła do mnie po moim pierwszym koncercie i powiedziała,że jestem zdrajczynią- Ari zaczęła tracić humor.
-Naprawdę? Przyjaźnicie się od dziecka, to że znasz większość gwiazd i masz sławnego brata jej nie przeszkadzało, a to że w końcu spełniłaś swoje marzenie nagle jej przeszkadza.
-Tak, powiedziała,że wiem że kocha One Direction i jej nie zaprosiłam chociaż mam z nimi bardzo dobry kontakt i jest zazdrosna, że mam nowe przyjaciółki-wytłumaczyła dziewczyna.
-Nie przejmuj się masz Maddie, Sandy i chłopców. Nie była ciebie warta-pocieszyła córkę.
-Dziękuję, dobra oglądamy- Aria już wpatrywała się w ekran.

*Na scenie.
-Dziękujemy- powiedziała Magda.
Śpiewali tak przez jeszcze jakieś pół godziny i nadszedł czas na twitterowe pytania.
-Zayn czytaj pierwszy- zarządził Niall.
-Okay, pierwsze pytanie jest do Louis'ego: "Chciałbyś już święta?"
-Wow, oryginalne pytanie-roześmiał się Louis-Tak bardzo bym je chciał. Kocham Boże Narodzenie i wtedy są też moje urodziny-wyszczerzył się chłopak.
-Ok, to teraz ja -mówi Harry -Niall, "Masz dziewczynę, czy jesteś dalej singlem?"
Chłopcy spojrzeli na Niall'a. Magda dziwnie się na niego spojrzała a on na nią.
-To fani nie wiedzą?-spytała Magda Olkę.
-Widocznie nie.
-Niall czekamy na odpowiedź- pospieszył go Louis.
-Przyznaj się-zaśmiał się Zayn.
-No, tak, mam dziewczynę-mówi Niall spoglądając na Maddie.
Na widowni zrobiło się dziwnie cicho. Po chwili niektóre fanki zaczęły krzyczeć. "Jak to?" "Ale to nie możliwe" "To ja miałam być z Niall'em!".
Magda posmutniałam.
W tym czasie zadawane były inne pytania.
-Nie martw się, nie wiedzą że to ty- powiedział Harry siadając obok.
-Wiem, ale pewnie niedługo się dowiedzą.
-Nie masz się czego bać.
-Ja się nie boję, tylko jest mi przykro.
-Czemu?
-No bo postawiłam siebie na ich miejscu. Jakby to ktoś inny był z Niall'em a ja pośród fanek marzących o nim.
Harry spojrzał na Maddie i spuścił głowę. Po chwili wstał złapał ją za ramie i powiedział.
-Będzie dobrze, chodźcie śpiewać.
-Ale są jeszcze pytania!- zaprotestowała Sandy.
-A no tak.
-To dziewczyny może któraś z was przeczyta?-spytał Liam.
-Nie ja- automatycznie krzyknęła Madzia.
-Okay, to ja- uznała Olka.
-Harry, "dlaczego nie nosisz już swojej lokowatej grzyweczki?"
-Myślę, że w niej wyglądałem strasznie dziecięco. I znudziła mi się.
Potem zadawali jeszcze kilka pytań.
-O dziewczyny, teraz do was- powiedział Niall.
-"Jesteście z Anglii?"- odczytał Liam.
-Nie, jesteśmy z Polski-powiedziały dziewczyny.
-Z Polski?-mówiły pojedyncze głosy z widowni.
Dziewczyny myślały, że zaraz coś się stanie złego. Nastała dziwna atmosfera. Po chwili zaczęli bić im brawa.
Magda i Olka nie wiedziały o co chodzi.
-Nie rozumiem-zdziwiła się Magda.
Na scenę wpadła koperta. Dokładnie pod nogi Zayn'a. Zayn podniósł i otworzył ją.

*List.
Polskie fanki, to najbardziej znane na twitterze,od jakiegoś czasu osoby. Mają nawet swój własny fandom "Polakonators". To im w akcjach pomaga cały świat, a zwłaszcza Polish Directioners. To ich akcje lądują w światowych trendach. Polacy potrafią wszystko.

Dziewczyny, gdy Zayn przeczytał list popłakały się.
-O jeny, dziękujemy bardzo w i imieniu wszystkich Polaków.
-Kochamy was wszystkich- Sandy popłakała się.
-Polak potrafi-krzyknęły i zaczęły się śmiać.
Dalej śpiewali .

***
Koncert minął. Magda przez cały czas od tamtego zdarzenia patrzała na wszystkich na widowni. Nie wszystkie dziewczyny były tak samo uśmiechnięte jak wcześniej.

Magda z Olką wyszły przed Arenę, bo miały iść do samochodu poczekać na chłopców. Miały na głowach kaptury, bo wieczór był zimny.
Minęły fanki.
-Mówiłam wam,że to Polki-przypomniała jedna z fanek.
-No ok, miałaś racie Diana.
-Ale skąd ty o tym wiedziałaś?-spytała kolejna z grupy.
-Tessa, ja wszystko wiem to słychać po ich akcencie. Byłam w Polsce więc wiem. Polska jest super. Dlatego napisałam ten list-wyjaśniła Diana
Dziewczyny zwolniły.
-Chodź do nich to one.
-No dobra.
-Hej przepraszam! Wy napisałyście ten list do Polek?
-Tak, a bo co?-spytała bojowo Tessa.
-Ej! Nie mów za innych-zaprotestowała Diana-To ja napisałam ten list.
Dziewczyny zdjęły kaptury, bo doszło do nich, że ich nie poznały.
-Jeszcze raz w imieniu całej Polski dziękujemy- powiedziała Magda.
-To wy?- spytała jedna z trzech dziewczyn.
-Tak Claudia to one- Tessa przewróciła oczami.
-No tak to my- potwierdziła Sand.
-Dacie nam autograf?-spytała Diana.
-Jasne.
-Z dedykacją czy po prostu podpis?
-Daj podpis i Polakonators w nawiasie-uśmiechnęła się Diana.
-Okay
Magda i Ola dały autografy Claudii, Dianie i Tessie.
-Dziękujemy wam bardzo-powiedziały chórkiem dziewczyny.
-Będziecie na kolejnych koncertach chłopców?- odezwała się Claudia.
-Za tydzień wracamy do Polski, ale kiedyś jeszcze na pewno, może nawet jeszcze w tym tygodniu-uśmiechnęła się Madzia.
-To fajnie.
-Magda, chłopcy idą, zbieramy się.
-To pa.
-No pa.

*W samochodzie
-A wy czemu nie w samochodzie czekałyście?-spytał Zayn prowadząc samochód.
-Gadałyśmy z waszymi fankami, z tymi od listu
-To fajnie-mówi Zayn.
-Magda przepraszam-powiedział Niall patrząc na nią.
-Za co?-zdziwiła się Maddie zapominając o zdarzeniu z koncertu.
-Za tamto pytanie.
-Aaa, to. Nie ma za co-uśmiechnęła się Madzia.
-Ale i tak przepraszam- powiedział Niall całując ją w policzek, bo siedział obok.
-Ciekawe co tam u Arii- stwierdził Louis.
Wszyscy spojrzeli na Liama.
-No co?-zdziwił się Payne.
-Nie nic-odpowiedzieli wszyscy równocześnie.
-Zadzwonię do niej- oznajmiła Magda.
Wyciągnęła telefon.
-Halo?
-Hej, mam na głośno mówiące, bo wracamy do domu i tak chcemy usłyszeć, co u ciebie?- przywitała się Magda.
-U mnie dobrze, boski koncert. A ten list! Chyba odzyskałam wiarę w ludzkość- roześmiała się Aria.
-Oj, Aria ty jak coś powiesz- Zayn pokręcił głową.
-No co?
-Nie nic-odpowiedział Malik.
-A u was co słychać?-spytała Aria.
-Co słychać, obecnie Ellie Goulding leci w radiu-zaśmiał się Louis.
-Dobrze wiedzieć- odpowiedziała Aria.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie no tak serio, to po staremu-powiedział Harry.
-Oj Louis,Louis.
-No co?- chłopak nie wiedział o co chodzi Horanowi.
-I ty się pytasz co?-nie dowierzała Ola.
-A Liama nie ma z wami?- spytała Aria.
Liam zesztywniał.
-Nie jest z nami, ale jakiś zamyślony siedzi-powiedział Harry.
-Myśli o tobie Aria-wykrzykuje Louis.
-Ej, Louis! Nie słuchaj go Aria, on gada bzdury, to nie prawda, no weźcie- Liam zaczął gadać od rzeczy.
-Ktoś tu się zaczyna tłumaczyć i dzięki temu się wkopuje- powiedział melodyjnie Niall.
-Ej to mój tekst, prawa autorskie-zaśmiała się Maddie.
-Trudno, będzie nasz.
-No chyba nie- zaprotestowała Maddie.
-No wiesz co?!
-Nico.
-Jeny jak ja bym chciała być tam z wami, nudno bez was- poskarżyła się Aria
-Wzajemnie-odpowiedział Zayn.
Po chwili ostro zahamował, z piskiem opon.
-Co tam się stało?-spytała zaniepokojona Aria.
-Co za idiota wyszedł mi na ulice-narzekał Zayn- Koleś, życie ci nie miłe?- Zayn otworzył okno.
-A ty jakiś problem masz?-naskoczył nieznajomy.
-No mam, wszedłeś mi na ulice.
-No i co?
-Gówno, nie wychodzi się jak samochód jedzie-Magda wychyliła głowę obok Zayn'a.
-Zamknij ryj-krzyknął chłopak.
-Co ty gnoju powiedziałeś?-powiedziała Magda zrywając się z miejsca.
-Magda, Magda, ogarnij się!-powiedział Harry.
-Słyszałeś co powiedział, ja sobie nie dam, niech sobie te gadki w dupę wsadzi-nawijała oburzona.
-Dobra szkoda mi czasu na ciebie-zwrócił się do nieznajomego Zayn odjeżdżając.
-Magda odwaliło ci?-spytał Mulat.
-No to niech sobie nie pozwala-uznała Magda.
-Dobra koniec tematu nic się nie stało- Liam ogarnął sytuację.
-Ale mogło-mruknął Niall.
-Ale nie stało-zripostowała Magda.
-Wszystko okay?-spytała Aria z telefonu leżącego na ziemi.
-Aria, jeny zapomniałam- Magda szybko schyliła się po komórkę.
-No dzięki.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, dobra ja muszę lecieć, ciocia mnie woła na kolacje, papa kocham was-pożegnała się Aria.
-My cię też-krzyknęli razem.
Potem dojechali do domu.
Każdy poszedł do siebie.
-Dziewczyny!-krzyknął tata Magdy.
-Tak?-odezwała się córka.
-Chodźcie tu.
Dziewczyny zeszły do salonu.
-O co chodzi?-pyta Ola.
-Dzisiaj jest sobota, więc w czwartek wracamy do domu-oznajmił Pan Maciek.
-Czemu akurat w czwartek?
-Bo w środę kończymy pracę.
-Już w ten czwartek? A o której?
-O 8 mamy samolot.
-Czyli o 6 już na 100% musimy tam być.
-Gdzie?-spytała Magda.
-No na lotnisku debilu- roześmiała się Olka.
-A przepraszam,zmęczona jestem.
-Ja też, idziemy spać?
-Tak, za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
Magda poszła do łazienki się wykąpać i przebrać, potem Ola.
Położyły się do łóżek.
-Magda?
-No?
-Ucieszył cie ten list?
-Bardzo, zawsze cieszyłam się że jestem Polką, ale teraz to już w ogóle jestem mega szczęśliwa.
-Ja też, nawet Brytyjką nie chciałabym być, choć kocham ten kraj. Ciesze się że urodziłam się Polką.
-Dokładnie.
-Dobra, nie spałyśmy dzisiaj wcale idziemy spać.
-No tak, bo w karty grałyśmy.
-Tsaaa, dobranoc, jednokierunkowych.
-Jednokierunkowych.
Chłopcy również poszli spać.

***
Napisała: Maddie Horan
Korekta: Alison Payne
 ***

Hej!
Przepraszamy, że tak długo nic nie dodawałyśmy, ale zwyczajnie odkładałyśmy to na ostatnią chwilę. No nic, mam nadzieję, że podobał wam się rozdział. A już niedługo zapraszamy na kolejny :)

                                                                                                                    -A.

wtorek, 1 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 21


Liam większość nocy nie spał. Nie dawały mu spokoju słowa Zayna ''A co jeśli znajdziesz kogoś innego"

*Myślami Payne'a
Dziwnie mi z tym. Może on ma racje? A co jeśli znajdzie się taka dziewczyna,która zawróci mną i po prostu zapomnę o Arii? Ja tego nie chcę! Aria to ta jedyna i ja o tym doskonale wiem. Nie wyobrażam sobie innej na miejscu mojej dziewczyny. Po prostu wiem, że to ona. Jeśli słowa Zayna spełnią się, to ta dziewczyna nie będzie ze mną długo. Prędzej czy później zerwiemy. Dobra, idę spać jutro rano muszę wcześnie wstać, bo na lotnisko jedziemy.

Liam położył się na bok i zasnął.

*W domu u dziewczyn.
-Magda! Śpisz?-spytała Olka patrząc w sufit.
-Nie, już nie-odpowiedziała Maddie również kładąc się na plecach.
-To przepraszam,że cię obudziłam.
-Nie obudziłaś, to pies sąsiadów, wiesz ten.... jak on ma?
-Czekaj mam to na końcu języka.... no on był.....Tebon- zgadywała Olka.
-No właśnie- Tebon, szczeka i szczeka no i mnie obudził. Ale i tak spałam tylko jakieś 20 minut.
-Skąd ja to znam. Jak my jutro wstaniemy?
-To nie idźmy wcale spać, co ty na to?
-Co robimy?- spytała Olka siadając na łóżku.
-Nie wiem, a chłopaki śpią?- Magda podeszła do okna, a zaraz za nią Olka.
-Patrz! Zayn nie śpi- zauważyła ciemnowłosa.
-On to chyba ma jakiś tryb nocny, nie pierwszy raz pali się u niego lampka.
-Przecież on się ciemności boi!
-No tak, dlatego się u niego światło pali- roześmiała się- Ja też się boję, a jakoś wytrzymuję bez światła.
Dziewczyny zaczęły się śmiać.
-Może w karty pogramy?
-Dobry pomysł. W makao?
-Jasne.
Magda sięgnęła po karty i zaraz potem rozdała. Puściły z telefonu piosenki i siedziały tak.

W końcu nadeszła 7:00. Tata Oli i Magdy wstali i zeszli do kuchni. Zaraz za nimi dziewczyny.
-A wy nie śpicie?- zdziwił się tata Madzi.
-Nie, już od wczoraj nie śpimy.
-Z resztą jedziemy z chłopakami i Arią na lotnisko, mówiłyśmy wam wczoraj-dodała Olka
-Miałyście nam o czymś powiedzieć dzisiaj-zauważył tata Oli.
-Wczoraj Paul dał nam pewną propozycję-zaczęła Magda.
-Mianowicie, chce podpisać z nami i Arią kontrakt.
-Powiedziałyśmy, że to tak za rok, bo chcemy gimnazjum skończyć, a na razie tak w wolnym czasie z chłopakami możemy występować.
-Nasz pierwszy album będzie to duet z chłopcami-powiedziała wesoło Przybysz.
-Tak w dwa zespoły?- zdziwił się pan Maciek
-To tylko pierwszy album, wiecie też tak jakby na rozgrzewkę, taki początek kariery-Ola mówiąc robiła sobie kanapkę.
-Na którą na lotnisko jedziecie?-spytał pan Michał.
-Na 8:00 u Arii-odpowiedziała Magda.
-To się streszczajcie, bo już 7:05.
-To ja się idę myć i zaraz dokończę jeść, a potem ty Magda, okey?
- Jasne, ja sobie spokojnie zjem.

*Dzwoni telefon Olki w kuchni.
-Halo?-powiedziała Maddie do słuchawki.
-Hej Maddie, za ile będziecie wychodzić?-spytał Harry.
-Cześć Harry. Nie wiem, czekaj jest 7:15, to tak ok.7:45 może 7:50. A czemu?
-Aha, a nie tak po prostu dzwonie, bo nie wiem o której wyjść. A kto jedzie samochodem w końcu?
-Aria jedzie z rodzicami, to nas jest siódemka, to w jeden się zmieścimy, to nie wiem kto ma jechać, to już między sobą ustalicie.
-Czemu Ari nie jedzie z nami?
-Nie wiem, wow, ty też już mówisz na nią Ari- zaśmiała się.
-Jak wszyscy to wszyscy. To ja się zdzwonię, z którymś z chłopaków i ustalimy który jedzie, bo jedziemy tym samochodem ze studia?- spytał
-Tak, bo będzie nas siódemka chyba że Aria pojedzie to ósemka, ale któryś tam, chyba Louis mówił, że weźmiecie od Paula ze studia samochód.
-Tak, Louis. To ja do niego zadzwonię. Do zobaczenia- pożegnał się loczek.

Magda się rozłączyła i w tym samym czasie Olka zeszła na dół. Magda od razu wstała i pobiegła do łazienki.
Po 10 minutach zeszła.
-Ty już?-zdziwiła się Olka.
-A co? Mam stać przed lustrem i się patrzeć sobie w oczy. Ja się szybko wyrabiam w łazience.
-Już 45 po, to idziemy.
-Wow, trafiłam mówiąc Harry'emu
-Co?
-Po drodze ci powiem.

Wyszły.
-To o co chodziło z Harry'm?-spytała Olka zamykając drzwi od domu.
-Jak byłaś w łazience dzwonił do ciebie i ja odebrałam, a on pytał o której wychodzimy. Więc mu powiedziałam, że 45 lub 50 po.
-A mówił coś jeszcze?
-Nie, znaczy no gadaliśmy ogółem o dzisiejszym dniu.
-Czyli?
-Jaka ty niekumata-zaśmiała się Magda- O tym kto nas zawozi, o której jedziemy, że Arii jedzie z rodzicami. To wszystko.

Dziewczyny doszły do domu dziewczyny. Pod bramą stał czarny samochód chłopców.
-Jesteście punktualnie-Harry wysiadł z samochodu i przywitał się z Olą.
-Widzisz, słuchaj mnie nie zginiesz-powiedziała Magda uśmiechając się i witając się z Niall'em i chłopakami.
-Aria wychodziła już może do was, czy coś?-spytała Ola.
-Nie-odpowiedział Zayn.
-Nie poszliście do niej?
-Nie- odparł Louis
-Serio?-powiedziała Magda dzwoniąc dzwonkiem na furtki.
Aria wyszła z domu.
-Cześć-powiedziała smutnym głosem witając się z wszystkimi po kolei.
-Hej-odpowiedzieli wszyscy chórem.
-Co taka smutna?-spytał Niall.
-Nie nic, po prostu zdaje sobie sprawę, że ostatni raz się z wami witam na długi czas.
-Przestań, zleci czas to niby tylko cztery miesiące i na sylwka się zobaczymy- uspokoiła ją Ola.
-Wiem, ale to chyba AŻ cztery miesiące- powiedziała udając płaczący głos Aria.
-Dobra Aria chodź, pożegnaj się z babcią i dziadkiem i jedziemy-zawołała Arię pani Hutcherson.
-Dobra idę!-krzyknęła dziewczyna wbiegając do domu.

Gdy Aria pożegnała się z dziadkami, wzięła swoje bagaże i poszła do samochodu Niall'a.
-A właśnie taxówka!-uniosła głos mama Arii.
-Niech się pani nie martwi, my was zawieziemy-oznajmił Niall-Tak w ogóle to dzień dobry-dodał i się uśmiechnął.
-Dzień dobry-powiedzieli chłopcy oraz Ola i Madzia do wychodzących z domu rodziców Arii.
-Cześć, cześć-odpowiedzieli.
-Hej Josh!-krzyknęli znowu chórem do wychodzącego chłopaka.
-Hej, jedziecie z nami?-spytał Hutcherson.
-Aria czemu mi nie powiedziałaś?- mama Arii była lekko zszokowana.
-Przepraszam, zapomniałam-powiedziała pakując bagaże do bagażnika.
-Dziękujemy wam chłopcy- mama Arii podziękowała
-Nie ma za co, proszę-powiedział Niall otwierając drzwi od samochodu.
-Dziękuję Niall-powiedziała pani Hutcherson wsiadając do auta.

Po 5 minutach odjechali. 30 minut później byli na lotnisku. Załatwili wszystkie sprawy i nadszedł czas pożegnania.
-Czas się żegnać-powiedziała Aria zaczynając płakać.
-Maddie, będzie mi brakować osoby z którą mogę pogadać o wszystkim-oznajmiła Aria przytulając ją.
-Sandy, ty też zawsze mnie wsparłaś gdy miałam złe dni-również ją przytula.
-Louis, ty zawsze umiesz walnąć tekst rozbawiający wszystkich i ogólnie poprawiasz atmosferę, aha i jeszcze nigdy ci się buzia nie zamyka będzie mi ciebie brakować-przytuliła i jego.
-Harry, Harry, Harry u ciebie będzie mi brakować twoich zboczonych skojarzeń wszędzie, zawsze wszyscy się przez to śmieją-przytulili się.
-Niall, aż dziwnie będzie mieć znów pełną lodówkę, a twój śmiech, już za nim tęsknie-przytuliła go.
-Zayn heh, nie będę miała tak dobrego dostępu do luster, i kto będzie mi pomagał się fajnie uczesać, już tęsknie-przytuliła chłopaka.
-I Liam, u ciebie to będzie mi brakować... po prostu twojej obecności, tego jak się nami opiekowałeś, udawałeś Batmana i wszystkiego innego-przytuliła go i zaczęła jeszcze bardziej płakać.
W końcu wszyscy tonęli w łzach.
-Nam też będzie cie brakować, bez ciebie będzie tak pusto- dodała Magda.
-Dziwnie wrócić do szarej rzeczywistości-uznała Olka.
-Aria idziemy!- krzyknął pan Hutcherson.
-No to się jeszcze zdzwonimy co do sylwka, papa.-powiedziała odbiegając.
-Papa!- krzyknęli za nią wszyscy.
Gdy Aria zniknęła im z oczu poszli do samochodu. Magda pojechała z Niall'em samochodem, a reszta jechała z Louis'em.

*W aucie Niall'a.
-Czemu nikt nie chciał jechać z nami?-spytała Maddie urażona.
-Nie wiem.
-Jedziecie dzisiaj do studia, no nie?-Magda przestawała płakać, jednak szło to jej opornie.
-O 17 mamy koncert-odpowiedział Niall stając na czerwonym świetle- Ale wy jedziecie z nami-dodał po chwili.
-Co? Jak to? A po co?
-Będziecie też śpiewać-odpowiedział blondyn.
-Ale nie ma nas wszystkich. Przecież bez Arii nas nie ma.
-Paul mówił,że chce zobaczyć jak dalej będzie z wami.
-No właśnie: z nami? Z nami trzema, nie dwoma.- zbuntowała się Maddie.
-Nie wiem, ustalicie to w studiu.
-A teraz jedziemy do domu prawda?
-Tak.
-To dobrze
Resztę drogi przemilczeli.

*W aucie Louis'a.
-Co dzisiaj robimy?-spytała Olka.
-Nie wiem, my o 15 musimy być u Paula na Arenie O2.
-To my z Magdą sobie coś wymyślimy do roboty.
-Jak to? Wy z nami jedziecie.
-Niby po co?-zdziwiła się Ola.
-Choćby zaśpiewać- Harry odpowiedział głupio na nią patrząc.
-Arii nie ma to my nie śpiewamy, mogę się założyć,że Magda też się nie zgodzi-zezłościła się Olka.
-Ok, o ile się zakładamy-spytał Louis prowadząc samochód.
-O 100!
- Okey- powiedział pewny, iż wygraną ma w kieszeni.
Dojechali pod dom.
Olka wysiadła z samochodu jako pierwsza i pognała w stronę przyjaciółki.
-Słyszałaś co mamy robić dzisiaj?-krzyknęły obie w tej samej chwili- Ja się nie zgadzam -dodały.
W tym czasie Louis podszedł z otwartym portfelem i dał Oli 100 dolarów.
Magda popatrzyła po nich pytająco.
-Założył się ze mną o to czy się zgodzisz czy nie, ja mówiłam nie, on tak. I tak oto ja wygrałam-popatrzała z głupim uśmieszkiem na Louis'ego Olka.
-Dobra, trzeba iść do sklepu-powiedziała Magda.
-Tata mi rano mówił,że jeszcze mleko mamy kupić
-Ile mamy pieniędzy?
-Tyle że się jakieś ciastka jeszcze kupi.
-Ty tylko o słodyczach-roześmiał się Louis.
-Ciacha są dobre.
Poszli do Tesco, tak jak pierwszego dnia spotkania. Przechodzili obok stoiska z chłopcami.
-Hej Maddie! Pamiętasz?-spytała Sandy wskazując stoisko.
-A jak-uśmiechnęła się Maddie.
Chłopcy tylko spojrzeli na nie.
Po zrobieniu zakupów poszli do domu dziewczyn i zrobili obiad. O 14 wrócili pan Maciek i pan Michał. Razem wszyscy zjedli. I oglądali TV.
Ok godziny 14:30 wyszli na koncert chłopców.

*Na Arenie
-To jak dziewczyny? Gotowe?-spytał Paul uśmiechając się.
-Na co niby?
-No jak to na co? Na koncert!
-Ale my nie wystąpimy-sprzeciwiła Magda.
-Niby dlaczego?
-Bez Arii nie ma naszego zespołu, czyli nie śpiewamy-postawiła się Olka.
-Przecież jeden koncert nie zaszkodzi-uznał Paul
-Nie-odpowiedziały dziewczyny.
Chłopcy zmierzali tylko wzrokiem to dziewczyny to Paula.
-Jak chcecie, to chociaż usiądźcie na scenie i chórki róbcie, czy refren śpiewajcie- zaproponował
-Możemy usiąść, ale śpiewać nie będziemy.
-Jakie uparte, no dobra-odpowiedział niezadowolony Paul.

*W garderobie.
-Dlaczego nie chcecie chociaż tych cholernych refrenów zaśpiewać z nami?- spytał Louis.
-Louis! Do cholery! Zrozum w końcu i wy również-powiedziała wskazują resztę chłopców- bez Arii naszego zespołu nie ma, więc nie śpiewamy wcale-krzyknęła Olka.
-No dobra, dobra-powiedział speszony Louis siadając przed lustrem.
Do garderoby przyszła Lou razem ze swoją córeczką Lux.
-Hej chłopcy, o cześć dziewczyny-powiedziała wchodząc Lou.
-Cześć!-powiedzieli wszyscy.
-Lux usiądź tutaj, mamusia musi uczesać chłopców- powiedział Lou do córki sadzając ją na kanapie.
-My możemy się zająć małą-zaproponowała Magda.
-Naprawdę? A wy nie występujecie?
-Nie. Bez problemu się nią zajmiemy- uśmiechnęła się Ola.
-Była bym wam bardo wdzięczna.
Dziewczyny wzięły dziewczynkę za ręce, każda za jedną i poszły przejść się po Arenie.
-Tylko za jakieś 30 minut wróćcie-krzyknął Zayn wychylając się zza drzwi.
-Jasne-odkrzyknęły mu dziewczyny.

*Na scenie.
-Jak tu stoję przypomina mi się wczorajszy wieczór.
-Nie tylko tobie, ja bym mogła tak śpiewać cały czas, kocham scenę, na niej czuję się tak swojsko- uznała Olka.
-Dokładnie, ale niestety dzisiaj nie wystąpimy. Bez Arii jak to będzie wyglądać!
-Wiadomo.
-Patrz fanki jakieś przyszły już-wskazała Magda na dziewczyny wchodzące na hale.
Fanki zaczęły piszczeć.
-Przecież tu nie ma chłopców.
-Dacie nam swój autograf?-podbiegły pod scenę
-My?-spytała Olka wskazując na siebie palcem.
-Tak.
Magda i Ola spojrzały na siebie i się uśmiechnęły.
-Jasne-powiedziały razem.
-Będziecie dzisiaj śpiewać?
-Nie-odpowiada Ola.
-Co? Dlaczego?
-Nie ma trzeciej z zespołu. Same nie chcemy wystąpić-odpowiedziała Magda podpisując się dziewczynce na książce chłopców "Siła marzeń".
-Jaka szkoda, chciałabym was posłuchać.
-Przepraszamy was bardzo, ale musimy już iść, do zobaczenia.
-Papa.
-Choć Lux idziemy- Ola złapała dziewczynkę za rączkę.
Dziewczyny wróciły do garderoby.
-O jesteście! Zaraz fanki, które mają bilety VIP przyjdą- oznajmił Harry.
-Spotkałyśmy piątkę dziewczyn.
-Gdzie?-spytał zaciekawiony Niall.
-Przy scenie-odpowiedziała Magda.
-Chłopcy wasze Directioners przyszły, a nie przepraszam są dwaj chłopacy-uśmiechnął się Paul z drzwi.
-Paul!-krzyknęła Lou zrywając się do mężczyzny.
-Tak?
-Ja muszę już jechać do domu, nie mogę zostać dzisiaj do końca.
-Jasne, nie ma sprawy, jedź. My sobie poradzimy.
-Dziękuję ci bardzo-powiedziała Lou, biorąc Lux na ręce i żegnając się z wszystkimi.
Minęło jakieś 30 minut. Chłopcy zaraz wchodzili na scenę. Koncert był  transmitowany w Wielkiej Brytanii, Ameryce Południowej i Północnej.

*U Arii w domu.
-Aria rozpakowałaś się?
-Nie mogę teraz. Zaraz koncert.
-Kogo?
-Chłopcy i dziewczyny będą śpiewać.
-To oglądaj.
Zaczął się koncert.
-Ale jak to?-zdziwiła się Aria.
-Co się stało?-spytał Josh dosiadając się do niej na kanapie przed telewizorem.
-Chłopcy sami śpiewają. Ja im dam!- Aria zaczęła wybierać numer.
-Co ty robisz?
-Jak to co? Dzwonię do dziewczyn.
-Niby po co?
-Poznałam je przez te dwa miesiące.
-I?
-Nie ważne.

*Aria dzwoni do Maddie.
-Halo- powiedziała Magda do słuchawki.
-Jesteście na Arenie, gdzie chłopcy?
-Tak.
-Jest obok Olka?
-Tak.
-Weź na głośno mówiący.
-Już.
-Dlaczego nie występujecie? Ja na to czekam od rana.
-Bo ciebie nie ma- wyjaśniła Ola.
-Paul pytał was może?
-Namawiał nas z chłopakami - powiedziała Maddie
-A wy co?
-Błagaliśmy je na kolanach-dodał Paul podchodząc do dziewczyn.
-O hej!- Ari przywitała się.
-Cześć, Aria może ty je jakoś namówisz.
-Próbuje, proszę zróbcie to dla mnie.
-No ale...
-Żadnych "ale" Magda! Macie zaśpiewać!
-Teraz trochę za późno.
-Nic nie jest za późno, skończą piosenkę, to wyjdziecie i będziecie refreny śpiewać, najwyżej umówicie się na scenie- wtrącił się Paul.
-Dobra- Dziewczyny skończyły rozmowę z Arią.
Wzięły mikrofon i poszły.

Napisała: Maddie Horan
Korekta: Alison Payne

***
Hej!
Tak, tak, biorę winę na siebie- grzebałam się. Na swoją obronę mam kupę lekcji, drugiego bloga i fatalną pamięć. Jednak oto jest!
Jeśli wam się podoba, to zapraszam do komentowania :)

                                                                                                             -A.