czwartek, 16 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 18

Hej!
Już dawnooo powinnam dodać ten rozdział, ale nauka nagli. Zapewne to zrozumiecie. Po pierwszym semestrze, więc pora się wziąć za ten ważniejszy, drugi :)

9:00 rano.
Dziewczyny jeszcze spał‚y, Liam, Harry i Niall też. 
Louis właśnie wychodził‚ z domu po zakupy, gdy nagle zauważył‚ Zayn'a 
leżącego u siebie w ogrodzie na leżaku ,wygrzewającego się™ na słońcu. 
-Cześć Zayn!-krzyknął Loui podchodząc do płotu.
-O cześć Louis! Gdzie ty się™ wybierasz o tej porze?-zapytał Zayn unosząc
lekko głowę.
-Idę do sklepu. Musze zrobić jakieś zakupy, bo Eleanour dzisiaj 
przyjeżdża, mogę na chwilkę™? Muszę ci coś› powiedzieć.
-Jasne›-odpowiada Zayn kiwają…c ręką.
Malik poszedł po krzesł‚o i przyniósł przyjacielowi.
-Dzię™ki stary.
-Ej, ja nie jestem taki stary.
-Oj tam wiesz,że tak się™ mówi, ale dobra do rzeczy. Zauważyłeś, że Liam 
ostatnio jakiś przygnębiony chodzi?
-Tak zauważyłem, jak nie on. W ogóle w nim życia nie ma.
-No dokł‚adnie. I wczoraj jak siedzieliĹ›my w salonie  i weszły dziewczyny on 
się™ jakoś zmieszał-stwierdził Tomlinson.
-Myś›lisz,że się zakochał‚?
-Tak. Tylko w której? Maddie? Sandy? Może któraś z 
tych dwóch i boi się™, że skrzywdzi chłopaków.
-Nie wiem trzeba to sprawdzić‡.
-Ale jak?
-Trzeba zrobić‡ coś takiego że na przykład będzie z nami Liam i każda po kolei żeby 
podeszła, czy coś› takiego- kombinował Malik.
-Dobry pomysł, u Magdy i Olki jesteś›my prawie codziennie, wię™c bę™dzie 
ł‚atwo, ale co jeśli to Aria? Ale to nie dziś,bo przychodzi Elka.
-No tak. Dzisiaj chyba nawet nie idziemy do dziewczyn nie?-spytał Zayn.
-Nie wiem. Niall i Harry zapewne idą. Właśnie! Trzeba im o tym powiedzieć. 
Zayn wstawaj! Wyszykuj się i pójdziesz ze mn…ą do sklepu i powiem ci nasz 
plan-Louis rozwinął swój monolog.
-No dobra-odpowiada Zayn z niechęcią wstając z leżaka.
 
 Po kilku minutach chł‚opcy wyszli. 
-To robimy tak, zadzwonisz do Niall'a i zapytasz czy idzie do 
dziewczyn. Jeśli potwierdzi to umówcie się chwilę szybciej i mu wszystko 
powiesz. Albo nie, bo przecież Maddie to jego dziewczyna to nie mów o co 
chodzi. Po prostu idziecie z nimi do dziewczyn.I wtedy będziesz obserwował co 
się dzieje. I tyle.
-Ok jakoś› to zrobię, najgorsze jest to że jestem w tym sam- powiedział zirytowany.
-Zayn, jestem z tobą duchem.
-Dobre i to.
Chłopcy  się rozstali. Zayn poszedł od razu do Niall'a. Potem doszedł do 
nich Harry i Liam. Razem poszli do dziewczyn.
 
 *Myślami Zayn'a.
Ok, muszę coś wymyślić. Może, gdy wyjdą z pokoju to zawoł‚am którąś› i 
zobaczę. Tak z każdą. Oby tylko wyszły. Jak nie to będę go obserwował‚.
 
 Chł‚opcy weszli do salonu i usiedli na kanapie.
-Wow, my we dwie czasem się ciś›niemy i narzekamy,że ciasno a wy w czwórkę™ 
się mieścicie?- Olka nie mogła tego pojąć.
-No widzisz my jesteśmy hardcorami- wyszczerzył się Zayn.
Po czym Zayn spojrzał‚ na Liam'a. Niestety, ale Liam nie zareagował jakoś
specjalnie na widok Olki. Czyli to nie ona.
-Magdy nie ma?-spytał Liam.
-Ona...
-Ona zaraz przyjdzie bo poszła do sklepu- wyjaśnił Niall wchodzą…c w sł‚owo Oli.
Zayn'owi zapalił‚a się czerwona™ lampka.
-To ona?-pomyślał ‚-Ale Maddie jest dziewczyną Niall'a, Liam nigdy by mu 
tego nie zrobił‚-dalej się zastanawiał.
-Aha, ok-odpowiedział Liam.
Po chwili było sł‚ychać przekręcający się™ klucz w drzwiach. Zayn od  razu 
popatrzył na Liama. Niestety na marne, bo Magda weszł‚a razem z Arią…. Liam 
się speszył. Zayn miał problem do której on się tak rumieni.
-Hej chł‚opcy!-krzyknęł‚a Madzia wchodząc do salonu i całując Niall'a w 
policzek- Patrzcie kogo spotkał‚am-dodała wskazując na Arię.
-Cześć‡-przywitała się dziewczyna.
-Hej-krzyknę™li wszyscy z salonu.
 
 Magda zaniosł‚a zakupy do kuchni. Ola poszł‚a pomóc jej rozpakować‡. Aria 
został‚a z chł‚opakami i usiadł‚a na fotelu stojącym obok kanapy, niestety 
nie po stronie Liam'a tylko z drugiej. Chł‚opak nawet nie zauważył‚,że to 
ona usiadła, bo cał‚y czas siedział‚ ze spuszczoną głową.
Po chwili weszły‚y Magda i Ola. Zayn cał‚y czas obserwował Liama. Chłopak 
podniósł głowę i patrzył‚ na dziewczyny. 
 
*Myślami Zayna.
Nie no nie wierze. Liam! Co ty wyprawiasz?!
 
 -Gdzie się dziś wybieramy?-spytał Harry.
-Nie mam pojęcia-odpowiedział Niall sięgając po magazyn leżący na stole.
-Ja też nie wiem, Aria! Co ty taka bez humoru siedzisz- powiedziała 
podnosząc ton głosu Magda.
-Ja... no dobra nie wiedziałam jak, ale muszę wam coś powiedzieć.
Wszyscy patrzyli na nią jakby miało się coś stać.
-Plany się™ trochę zmienił‚y. Wracam szybciej do USA, a dokładnie w 
sobotę.
-Przecież dzisiaj jest środa, to już za trzy dni! -oburzyła się™ Ola.
-Wiem, ale to nie zależy ode mnie. Wczoraj dzwonił‚a mama. Powiedziała,że 
trzeba jeszcze wszystko pozałatwiać do szkoł‚y i ogółem Josh też musi 
już wracać‡, bo mu się urlop skończył‚. A mieszkamy razem.
-Przecież to twój kuzyn?-zdziwiła się Ola.
-Wiem, ale wy o czymś nie wiecie, bo bał‚am się to powiedzieć- Aria 
spuściła wzrok na podłogę. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.
-Aria ty płaczesz?-spytała Maddie- Co się™ stał‚o? Nam możesz zaufać‡.
-Dobra, to było tak. Tata Josh'a i mój to bracia. Moja mama nie miała 
rodzeństwa, a tata po za nim nikogo, wię™c na rodziców chrzestnych wzięli 
mi rodziców Josha. Gdy miałam 8 lat moi rodzice zginę™li w pożarze w pracy. 
Niestety nie mieli jak uciec. Byli w płonącym pomieszczeniu, a drzwi 
zarzucone były różnymi palącymi się przedmiotami typu przewróconą szafą…,
 jakimiś› biurkami. 
-A gdzie pracowali twoi rodzice?-przerywała Arii Ola.
-W biurze podróży. Kochali podróżować, więc byli przewodnikami.
-Okey, mów dalej.
-No i to działo się jakby na moich oczach, bo rodzice umówili się™ z 
ciocią, że pójdziemy po nich do pracy i razem wrócimy do domu. Stał‚am pod 
budynkiem i zauważyłam dym. Po chwili przyjechała straż pożarna, karetka 
i policja. Zapytał‚am policjanta co się™ stał‚o. Powiedział mi,że wybuchł‚ 
pożar w kotłowni i strasznie szybko rozniósł się na cały budynek. Prawie 
wszystko było tam drewniane, wiecie meble, na podłodze był‚y panele itp. Do 
tego jeszcze dużo sprzętu elektronicznego. To wszystko to były ułamki 
sekundy. Strażacy gasili pożar,a w między czasie wynosili ludzi. Nie 
wynosili ich. Pł‚akał‚am, myś›lałam,że to koniec, lecz 
w głębi wierzyłam,że przeżyli…. Po chwili strażacy wynieśli mamę, zaraz 
potem tatę. Wnieśli ich do karetek i pojechali.
Podbiegł‚am do tego samego policjanta i zapytał‚am czy pani i pan z karetki, 
która wł‚aś›nie odjechał‚a żyję. Powiedział‚,że tak, ale są w krytycznym 
stanie i ich szanse na przeżycie są niewielkie. Rozpł‚akał‚am się jeszcze 
bardziej. Policjant zainteresował‚ się tym. Powiedział‚am mu,że to moi 
rodzice. Zawiózł mnie do szpitala.Nie zostawił‚ mnie. Kończył‚ właś›nie dyżur, 
a jednak został ze mną. 
…. Niestety nie miałam kontaktu z ciocią, bo nie miał‚am komórki, a 
numeru nie pamiętał‚am, a z resztą zapomniał‚am o wszystkim dookoł‚a. Teraz 
liczyło się życie rodziców. Pan policjant nazywał się Marc, chciał, żebym 
zwracała się do niego po imieniu. Lekarz powiedział to samo. Że są… w ciężkim 
stanie, dodał tyle,że właśnie wjechali na blok operacyjny. Był‚am 
zał‚amana. Powtarzałam,że to sen. Że zaraz się™ obudzę i będę z mamą i 
tatą…. Pan Marc próbował‚ mnie pocieszać‡, lecz to na marne.Operacje trwał‚y, 
a godziny leciał‚y.
-Masz jeszcze kogoś oprócz rodziców?-zapytał‚ pan Marc
Odpowiedziałam,że chrzestnych i kuzyna.
Pytał, gdzie mieszkają….Policjant odparł‚,że trzeba się z nimi skontaktować. 
Powiedziałam,że nigdzie nie 
jadę. Dodał,że on pojedzie, tylko mam dać mu adres. Był‚ naprawdę pomocny. 
Dochodziła już godzina 9:00 wieczorem rodzice 
dalej byli operowani. Przyjechał‚a ciocia z wujkiem. Ciocia wyglądała 
inaczej. Jak inna osoba. Był‚a blada z rozmazanym makijażem , zapł‚akana i 
bez życia. Przytuliła mnie. Po chwili wyszedł lekarz i wyrwałam z ramion 
cioci i pognał‚am na do lekarza. Nie wyglądał‚ na zadowolonego. Ty z 
rodziny państwa Hutcherson? zapytał‚,a ja przytaknęłam. Lekarz 
powiedział‚ tak, to są jego sł‚owa dokładnie, to jest cytat, nie zapomne ich 
nigdy przenigdy. "Pań„stwo Hutcherson mieli bardzo ciężką operacje.... 
niestety, ale nie przeżyli jej przykro mi." Na te sł‚owa rozpłakałam się 
bardzo mocno, zaczęłam krzyczeć,że to nie prawda,że oni zaraz wyjdą i 
pójdziemy do domu. Byłam w szoku. To jest przeżycie dla dorosłego,a co 
dopiero dla 8 latki. Chciałam ich zobaczyć ostatni raz. Lekarz 
powiedział‚,że to niemożliwe. Ciocia z wujkiem zabrali mnie do domu. 
Powiedzieli,że jutro jadą załatwiać pogrzeb,aby jak najszybciej się 
odbył, bo ja bardzo chciał‚am ich zobaczyć. Mieli tez przejąć nade mną opiekę. 
Pożegnałam się z panem Marc'iem, ciocia podziękowała mu za wszystko i pojechaliś›my 
do domu. Ja od razu wbiegł‚am do pokoju, który był mój, bo zawsze jak u nich 
byłam to tam spał‚am. Zamknęł‚am drzwi na klucz i rzucił‚am się na 
łóżko. Płakałam, krzyczał. Byłam w szoku. Wszyscy płakali, nawet Josh. 
Kolejnego dnia ciocia z wujkiem pojechali załatwiać pogrzeb. Były wakacje,
więc mogliśmy zostać w 
domu. On już się uspokoił‚. Ja nie nic nie jadłam od poprzedniego dnia, 
tylko siedziałam i ryczałam do zdjęcia rodziców- Aria zaczęła delikatnie płakać, 
ale kontynuowała opowieść-około godziny 15 wrócili. Wujek William 
powiedział‚,że załatwili na piątek, to wszystko dział‚o się w 
poniedziałek, a był już wtorek. Ciocia Violetta dodał‚a,że byli załatwiać 
opiekę nade mną… i powiedzieli mi,że przy tym ja muszę™ być‡. Chciałam 
jecha‡ć jeszcze dzisiaj, bo chciał‚am mieć to za sobą. Zgodzili się.™ Razem w 
czwórkę pojechaliĹ›my. MusiaĹ‚am odpowiedzieć na kilka pytań i podpisać 
jakiś› papier,że chcę, żeby to wujostwo się mną zajęło. 
Od tamtego dnia mówię do nich mama i 
tato. W końcu nadszedł‚ pią…tek. Wszyscy ubraliś›my się na czarno i 
pojechaliśmy do kościoła. Poprosił‚am,aby wszyscy wyszli z tej kaplicy, bo 
chciałam zostać z nimi chwilę sama. Wtedy przeprosił‚am za wszystko 
podziękowałam. Życzyłam im mił‚ego życia w Niebie i 
powiedział‚am,że ich nie zawiodę. Potem ciocia, wujek ,Josh i znajomi przyszli 
się™ pożegnać z ja cał‚y 
czas stałam obok trumien. Potem była stypa w domu u cioci, znaczy już u 
mnie. 
Mijały dni ja się zamknęł‚am w sobie. Mało jadł‚am, prawie nic. Ciocia z 
wujkiem już się pogodzili z tym,że rodziców nie ma i starali się abym ja 
zrozumiał‚a. Lecz to był‚o na marne. Ś›wiat mi si™ę zarwał. Nadszedł rok szkolny. 
Tego ciocia 
się najbardziej obawiał‚a. Nie chciałam do niej iść. Ciocia 
poprosiła mnie, abym poszł‚a chociaż  na rozpoczęcie roku. Załatwił‚a mi 
lekcje indywidualne w domu. W Dzień rozpoczęcia spotkał‚am się z moją klasą…, 
zawsze kochał‚am ten 
moment po wakacjach, bo moja klasa był‚a cudowna, byliś›my tacy zgrani. Ale 
wtedy nawet to nie dało. Spotkałam się z moją przyjaciółką… Nicole. 
Gdy powiedziałam jej co się stało był‚a bardzo smutna, nawet się popł‚akał‚a, 
Ciocia z wujkiem powtarzali mi,że rodzice nie chcieliby, abym tak płakała woleliby
 abym był‚a szczęśliwa. Wiem to, ale strasznie mnie to bolał‚o, bardzo 
chciał‚am przestać‡ lecz nie potrafiłam. 
Na zajęciach indywidualnych jakoś mi szło, lecz ten rok 
nie był mi udanym w szkole. Zawsze był‚am wzorową uczennicą,… a w tym roku 
niestety nie wyszł‚o. Jak to nauczycielki mówiły, nie był‚am w ogóle obecna 
na lekcji. 
W końcu się™ pozbierał‚am lata minęły i przyzwyczaiłam się™, od tych 
siedmiu lat chodzę co poniedział‚ek na cmentarz, pomodlić‡ się i porozmawiać 
z rodzicami. Ognia unikam jak tylko mogę- zakończyła swoją historię
-Jeny, to jest takie smutne- Magda rozpłakała się.
-Maddie,nie pł‚acz- powiedziała Aria.
-Ja jestem strasznie wrażliwa. A ta historia to naprawdę przeżycie.
Aria podeszła i przytuliła Maddie.
Zayn w tym czasie zauważył jak Liam patrzy w ich stronę.
-No tak to o nią chodzi, jak mogł‚em tego wcześ›niej nie 
zauważyć-pomyślał Zayn.
Była już 14. Wszyscy zjedli obiad i poszli na miasto. Musieli ostatnie dni 
spędzić razem z Arią.
 
 *Wieczorem po rozstaniu, u Zayna w domu.
Zayn dzwoni do Louis'a.
-Halo
-Hej masz chwile?-spytał Zayn.
-Tak, El już poszł‚a.
-To dobrze. Wiem kto podoba się Liam'owi!
-No kto?
-A wiesz jaką… Aria ma smutn…ą historię?! Matko, to trzeba zobaczyć. W
jaki sposób ona to opowiadał‚a i płakała, potem Maddie się 
popłakała.
-A co się stał‚o?-spytał ciekawy Louis.
-Arii rodzice zginę™li gdy miał‚a 8 lat, teraz rodzice Josh'a są jej 
rodzicami, bo to jej chrzestni, a jej tata i tata Josh'a to bracia, dlatego to 
jej chrzestni i byli załatwiać zaraz po śmierci jej rodziców, aby 
mogł‚a być ich córką i jest. 
-A czemu zginęli?
-Pracowali w biurze podróży i pewnego dnia wybuchł‚ pożar w kotłowni i nie mieli 
jak wyjść, bo wyjś›cie było zastawione. Mieli operacje i nie przeżyli.Smutne.
Louis nie odpowiadał‚. Zayn aż spojrzaĹ‚ na słuchawkę™ czy się nie 
rozłączył czasem, ale nie.
-Yy... Louis? 
-Co tak, o matko jakie to smutne- Louis mówił drżącym głosem.-Jeny, a co z tą 
wybranką Liama?
-A no tak, no to jest nią...- Zayn'owi nagle przerwał dzwonek do 
drzwi. -Jeny kto to? Czekaj Louis zaraz zadzwonię, bo ktoś się dobija.
-No ok.
Zayn poszedł do drzwi.To była Perrie.
-Hej!
-Perrie? A ty...?
-Tak wiem, mamy wolne kilka dni w trasie wię™c postanowił‚am,że zrobię ci 
niespodziankę™- przytuliła chłopaka.
-Wow, kochana jesteś.Chodź, nie bę™dziemy stali 
w drzwiach.
Perrie wzięł‚a swoją walizkę i weszł‚a do domu.
 
 *W domu Louis'a
-Czemu on nie dzwoni? Co tam ducha zobaczył i zemdlał‚ czy jak? Zaraz ja 
zadzwonię do niego. Dobra ja dzwonie.

Louis zadzwonił‚ do Zayn'a. Zayn w tym czasie siedział z Perrie na kanapie i 
oglądali film. W tym czasie zadzwonił‚ telefon.
-O nie! Miałem zadzwonić‡ do Louis'a. Zapomniał‚em o nim.- Zayn rozłączył‚ 
się bo stwierdził‚,że wyśle mu to sms'm, bo znając życie jak zaczną 
gadać,‡ to nie będą mogli skończyć.
-Co? Jak to odrzucił?! Ja go zaraz odrzucę, albo rzucę cegłą… w ł‚eb- mówił 
wkurzony Louis sam do siebie.
Po chwili przyszedł do niego sms od Zayna.
 
***
Ciekawi co dalej?
 
Napisała: Maddie Horan
Korekta: Alison Payne
 
***
 
Przy okazji. Możecie uwierzyć, że Zayn ma już 21 lat?! Ten czas niesamowicie leci. 
Nie dodałyśmy notki o jego urodzinach, 
dlatego teraz o tym wspominam i nadal nie wierzę, ze oni tak szybko rosną ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz