środa, 29 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 19

Hej!
Gotowi na rozdział 19? A więc...

Treść sms-a wyglądała tak:
„Nie uwierzysz ale to prawda, jego wybranką jest Aria. A i przepraszam, że odrzucałem połączenia wczoraj, ale Perrie przyjechała i nie chciałem się zagadać”
-Aa, to cofam to co mówiłem że go rzucę cegłą itp. Wow, a więc to ona jest wybranką Liama.-mówił sam do siebie Louis.
Kolejnego dnia wszyscy razem się spotkali w dziewiątkę, bo Zayn zabrał ze sobą Perrie. Jak zawsze spotkali się w domu Oli i Magdy.
-Hej Perrie!-powiedziała Maddie otwierając drzwi parze.
-Cześć Maddie, miło cię znowu widzieć-odpowiedziała dziewczyna.
-Wzajemnie.
-A ze mną to się już nie przywitasz?-Zayn udał obrażonego.
-Przepraszam, ale z tobą widzę się codziennie, a z Perrie raz na ruski rok. A tak w ogóle to cześć Zayn- roześmiała się Magda.
-Heh cześć.
Następnie wszyscy się ze sobą przywitali i czekali na jeszcze jedną osobę. Był to Liam.
-Co jego tyle nie ma?-zdziwił się Harry.
-Liam zawsze był punktualny, co on odwala?-burzył się Louis.
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to zadyszany Liam.
-Yy... Liam cześć, czy coś się stało?-spytała Ola otwierając drzwi Payne'owi.
-Nie, po prostu pomyliły mi się godziny i biegłem.
-Liam! Mieszkasz obok.
-Wiem,ale po prostu biegałem po domu  żeby się wyszykować i do was... No po prostu się zadyszałem-tłumaczył się chłopak spuszczając wzrok.
-Oj przyznaj się, o kim tak myślałeś,że aż ci się czas zatrzymał- Louis głupkowato się szczerzył.
-Louis!
-No co? Taka prawda powiedz kim ona jest!-mówił śmiejąc się Louis.
-Nie żyjesz-powiedział Liam rzucając się na stojącego obok tapczanu Louisa, razem się przewrócili na łóżko i zaczęli "bić".
Wszyscy w salonie aż płakali ze śmiechu. Jednak Arii humor trochę opadł. Magda to zauważyła.
*Myślami Arii.
Czyli on już kogoś ma, no cóż trzeba będzie zapomnieć. I tak za dwa dni wyjeżdżam. Nie będę go widywać, więc zapomni się.

***
-Chcecie  coś do picia?-zapytała Madzia.
-No możesz wlać jakiegoś soku, czy wody-odpowiedzieli wszyscy.
-Ok, Aria chodź pomożesz mi?
-Jasne-odpowiedziała dziewczyna wstając z krzesła.
Po wejściu do kuchni Magda wyjęła z szafki dziewięć szklanek, po czym odwróciła się w stronę Arii i patrzyła jej w oczy.
-Czy... coś... się stało...?-zdziwiła się Aria.
-Nie udawaj, ja nie jestem ślepa, czemu tak zesmutniałaś w pewnym momencie?
-Ja? Nie czemu?-próbowała wykręcić się Aria sięgając po sok i nalewając do szklanek.
Magda wyrwała jej butelkę z ręki, postawił na blacie a następnie obróciła koleżankę twarzą do siebie.
-Trochę się już znamy, a ja szybko się poznaje na ludziach, co się dzieje?-nalegała Magda
-Nic.
-Gadaj, bo po prosze tutaj wszystkich, aby mi pomogli to z ciebie wyciągnąć.
-Nie, nie-zaczęła się denerwować Aria.
-To gadaj!
-No ok, już się nie denerwuj.No bo, jest taki chłopak... który mi się strasznie podoba, ale on kogoś ma.
-Liam?-przerwała Arii Magda, a ona tylko na nią spojrzała błagalnie.
Aria zaniemówiła.
-No weź, przecież wiem,że to on.
-Aż tak widać?-zawstydziła się Aria.
-Nie wcale- powiedziała Magda śmiejąc się.
-Tylko nikomu nie mów.
-No proszę cie, wiesz od razu wbiegnę do salonu i wykrzyczę to, albo lepiej pójdę do telewizji i powiem to do całego świata.
-Dzięki.
-Znamy się już trochę , przyjaźnimy i śpiewamy razem, na razie tak sobie imprezach i w domu, ale to na razie. Możesz mieć do mnie zaufanie-zapewniła.
-Wiem, dobra chodź z tym piciem, bo zaraz zaczną się wypominać-mówi Aria sięgając po szklanki z sokiem.
Obie wzięły po tacy i zaniosły szklanki do salonu.
-Co wy się zgubiłyście?-Olka sięgnęła po sok.
-Tak, szukałyśmy drogi-odpowiedziała z całkowitą powagą Magda.
-Dobrze wiedzieć-dalej śmiała się Ola-następnym razem, zanim się gdzieś wybierzecie narysuje wam mapę-dodała.
-Okey.
Dziewczyny dosiadły się do reszty i zaczęli rozmyślać gdzie dzisiaj idą.
-No to jak?-pyta Zayn.
-Skoro jutro ostatni dzień kiedy Aria jest z nami, to dzisiaj trzeba zrobić coś mega fajnego!
-Zgadzam się-dodała Magda.
-A właśnie Aria, bym zapomniała. Dzisiaj się spakuj, bo jutro cały dzień masz zajęty-oznajmiła Ola.
-Czemu?
-Zobaczysz.
-Yyy, okey?
 
(Chłopcy razem z Olką i Madzią mają plany na pożegnanie się z Arią. Ale nie zdradzamy jakie, dowiecie się w dalszych rozdziałach. :-)  )

-No dobra, jest dzisiaj ładna pogoda, może wybierzmy się gdzieś na długi spacer po Londynie i szaleństwa po drodze-zaproponował Louis
-No, to nam chyba zostanie, nie ma żadnych pomysłów- Maddie podparła się ręką o stół.
-Dobra to zbierać się- Liam wstał z miejsca.
Wszyscy wstali i skierowali się w stronę drzwi.

*Na dworzu
-Ciepło dzisiaj-Harry.
Niall przytaknął.
Była godzina 13:00. One Direction i dziewczyny przechodzili obok Big Bena, który zaczął dzwonić.
-Jeny nie wierze,że za tydzień nie będę już codziennie słyszeć tego dźwięku- Maddie patrzyła na sam czubek Big Bena.
-Zleciały te wakacje-zasmuciła się Ola.
-Najgorsze w końcu wakacji nie jest to,że trzeba iść do szkoły. To się jakoś zniesie, gorsze jest to,że się nie będziemy spotykać codziennie-powiedziała Aria.
-Taaaa, te nasze wypady.
-Będzie brakowało mi Londynu i One Direction i ciebie Aria, i Perrie, Little Mix, chociaż z nimi się aż tyle razy nie widujemy, ale czasami tak, więc też będzie ich brakować.-zaczęła wymieniać Maddie patrząc na Perrie.
-Właśnie! Perrie przyjedźcie z Little Mix do Polski!
-Bardzo byśmy chciały, ale menager na razie nie chce. Oczywiście będziemy prosić, żeby to było do Gdańska-uśmiechnęła się Edwards.
-Miło nam.
-Właśnie dziewczyny, bo wy nie stąd, będziecie na naszym ślubie?-Perrie zmartwiła się.
-Tak, jak byśmy mogły nie przyjechać na tak ważną uroczystość.
-To miło, a ty Aria będziesz z Joshem prawda?
-Tak, będę. O, to znowu będziemy w komplecie.
-Wy musicie być, bo ja i Harry nie będziemy mieli partnerek-wyszczerzył się Niall.
-Będziemy, nie martw się.
-Aria, a ty przyjedziesz do nas na sylwestra?-spytała Maddie.
-Nie wiem jeszcze. Mam nadzieję,że ciocia się zgodzi.
-Wy chłopcy będziecie?
-Niestety, ale mamy plany wtedy na koncert, więc nie da rady-mówi Louis.
Chłopcy jakoś na niego dziwnie spojrzeli, jakby nie wiedzieli o co chodzi, ale się nie odzywali.
-Patrzcie budka z lodami idziemy na Zayn'y- spytała Maddie idąc dalej do przodu.
Chłopcy dziwnie na nią spojrzeli. Magda się obejrzała po wszystkich a oni na nią patrzyli. Olka zwijała się ze śmiechu.
-Co?
-Na Zayn'y?-powtórzył pytając Malik.
-Co? Aaaa hahaha, sorry nie przyzwyczaiłam się, że jest obok mnie One Direction, znaczy przyzwyczaiłam, ale dalej nie wierzę.
-Dalej nie wiemy co to ma wspólnego z Zayn'em- Louis był zdezorientowany.
-Polish directioners mamy zwyczaj, że kręcone lody mieszane, czekoladowo-śmietankowe to Zayn'y. Ze względu na to,że miałeś kiedyś blond kosmyk-wytłumaczyła.
-To idziemy na ... Zayn'y- powiedział mulat.
-To dziewczyny idźcie kupić, a my na was poczekamy tu, macie kase-powiedział Louis wręczając Perrie pieniądze.
Magda, Ola, Aria i Perrie poszły, a Louis stanął na przeciwko chłopaków.
-No to szybko, mam plan.
-Jaki?-zdziwił się Harry.
-Chodzi o tego sylwestra.
-Właśnie, co ty odpieprzasz?-nie rozumiał Liam.
-Pojedziemy do Polski na koncert, tylko Paul'a trzeba namówić.
-Dobry pomysł. Ale może się nie zgodzić.
-Trzeba w końcu się postawić-odpowiedział Louis.
-Wtedy byłyby we trzy.
-Fajny sylwester.
-Tylko można by było coś wymyślić, aby nie kupiły biletów, albo,żeby się nie dowiedziały, ale to będzie trudne. Więc aby nie kupiły.-uzgodnił Harry
-Dobre, z ich ojcami można pogadać-powiedział Liam.
-O, a dzisiaj akurat idą do Arii, bo miały się pakować!
-Weźmy zróbmy taki wielki koncert i jeszcze z Little Mix, a potem one z nami jeszcze zaśpiewają, bo będą w końcu razem- zaproponował Zayn
-Dobra, to będzie sylwester stulecia.-Niall był podekscytowany,
-Dokładnie, dobra dziewczyny idą, to dzisiaj idziemy do ich ojców. Trzeba zapytać, o której idą do Arii.
-Macie, wzięłyśmy wszystkie takie same, bo nie mówiliście jakie, a Zayn'y są dobre.-Maddie podawała wraz z dziewczynami lody.
-W końcu to Zayn'y.
-Wow, późno już- Harry patrzył na zegarek.
-Która jest?-spytała Olka.
-Piąta.
-Co?! Dopiero była pierwsza. Jak ten czas leci.
-Wracamy, bo jeszcze się spakować Aria musi.
-No właśnie- Louis spoglądał na chłopców.
-Co wy knujecie-Aria spytała podejrzliwie.

Doszli do domu Arii.
-Dzięki, to chodźcie dziewczyny, a my do zobaczenia jutro.. a nie? Jutro przecież piątek. Wy macie koncert. No cóż chłopcy to czas się żegnać.
-No- powiedział udając przejętego Louis.
Pożegnali się i rozstali. Magda i Ola poszły do Arii, a chłopcy do domu dziewczyn.
-Czemu tu idziemy?-zdziwiła się Perrie.
-Powiem ci później kochanie, a z resztą dowiesz się zaraz.
Dziewczyna podążyła za chłopakami.

*U Arii w domu.
Dziewczyny poszły do pokoju Arii. Po drodze przywitały się z jej ciocią, wujkiem, kuzynem oraz babcią i dziadkiem którzy siedzieli w salonie i oglądali jakiś film.
-Fajna jest twoja rodzina-powiedziała Ola przechodząc przez próg drzwi pokoju Arii.
-Twoja ciocia z wujkiem widzę,że już przyjechali po ciebie i Josha.
-Tak, nie chcieli abyśmy wracali sami i przy okazji chcieli odwiedzić dziadków-dziewczyna próbowała wygrzebać z szafy walizkę.
-Dobra to gdzie masz rzeczy, które pakujesz?-spytała Ola.
-Tutaj.
-A o co chodzi z tą waszą jutrzejszą niespodzianką?-dopytywała Aria.
-Nie ważne. Sama nazwa "niespodzianka"wskazuje że ci nie powiemy.

*W domu dziewczyn.
Tata Magdy otworzył drzwi.
-Chłopcy? Dziewczyn nie ma.
-Wiemy, bo były z nami przed chwilą, ale my w innej sprawie-wyjaśnił lokers.
-To zapraszam do środka.
Chłopcy razem z Perrie usiedli w salonie, na przeciwko taty Oli i Magdy.
-No to słuchamy was chłopcy-powiedział pan Maciek.
-A więc chodzi o sylwestra.
-Chcemy zrobić dziewczyną niespodziankę-dodał Niall.
-A mianowicie pierwszy koncert w Polsce, ale one nie mogą się dowiedzieć, wiemy to aż prawie niemożliwe, ale jeśli nie wypali to chociaż żeby biletów nie miały.
-Jak dobrze że się nauczyliśmy angielskiego, przynajmniej się dogadujemy-śmiali się ojcowie dziewczyn.
-To jak?-pyta Harry.
-No dobra, ale jak chcecie to zrobić?-spytał tata Oli.
-Chcemy jakoś później ogłosić ten koncert, a jeśli nie to nie wiem niech dziewczyny nie wchodzą na internet.-powiedział Liam.
-To będzie trudne, one trochę w nim siedzą.
-To w razie co, niech nie kupują biletów, bo one będą też występować.
-Dziewczyny?
-No tak, akurat Aria też będzie, i może jeszcze Little Mix- dodała Perrie.
-O to dziewczyny będą w niebo wzięte, dwa ukochane zespoły i koncert.

Chłopcy powymieniali się telefonami z tatą Oli i Magdy.
-To dobranoc.
-Dobranoc-odpowiedzieli chłopcy i wyszli.
-Dobra chłopaki, przepraszam, ale zmęczony jestem idę do domu, jutro koncert po lekkiej przerwie trzeba się przygotować-powiedział Liam uśmiechając się i żegnając z chłopcami.
-My też się zbieramy-powiedział Zayn wskazując na siebie i Perrie.
-A my chłopaki też się rozchodzimy?-spytał Louis.
-Mi się nie śpieszy-stwierdził Niall.
-Mi też nie-powiedział Harry
-To gdzie idziemy? Do mnie?
-Jak chcesz, możemy iść.
Chłopcy poszli do Louisa, a tam grali w gry na konsoli.
[MUZYKA] (Polecam wam czytać dalej przy tej piosence ;) -A.
Dziewczyny były u Arii do późna. O godzinie 23:00 wychodziły z domu. Następnego dnia o 16:00 chłopcy grali koncert na O2 Arenie w Londynie. Dziewczyny miały być tam na 14:00. Z Arią umówione były na 13:00.

Niall i Harry siedzieli u Louisa do ok 1:30, a reszta poszła spać, no może Liam nie. On cały czas rozmyślał o czymś, albo raczej o kimś. Tak była to dziewczyna. Tak, ma na imię Aria.
*Myślami Liama.
Został mi jeden dzień. Jeśli nie wykorzystam tego, może być za późno. Ona wraca do USA, a ja do pracy po świecie. Najszybciej zobaczymy się w listopadzie na ślubie Zayn'a i Perrie. Ona może już kogoś mieć. Albo ja kogoś znajdę. Nie. Wątpię. Ona to ta jedyna. Dobra idę spać, jutro koncert z dziewczynami. No to dobranoc Liam. No dobranoc Liam- śmiech -Co ja robię gadam sam do siebie? Wariuje na starość-zaśmiał się i rzucił na łóżko.
***
Napisała: Madzia Horan
Korekta: Alison Payne
 
 Jest i 19 rozdział. Czy chłopakom wyjdzie niespodzianka? Co dalej z Arią i Liamem?
Swoimi podejrzeniami podzielcie się z nami w komentarzu ;)

czwartek, 16 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 18

Hej!
Już dawnooo powinnam dodać ten rozdział, ale nauka nagli. Zapewne to zrozumiecie. Po pierwszym semestrze, więc pora się wziąć za ten ważniejszy, drugi :)

9:00 rano.
Dziewczyny jeszcze spał‚y, Liam, Harry i Niall też. 
Louis właśnie wychodził‚ z domu po zakupy, gdy nagle zauważył‚ Zayn'a 
leżącego u siebie w ogrodzie na leżaku ,wygrzewającego się™ na słońcu. 
-Cześć Zayn!-krzyknął Loui podchodząc do płotu.
-O cześć Louis! Gdzie ty się™ wybierasz o tej porze?-zapytał Zayn unosząc
lekko głowę.
-Idę do sklepu. Musze zrobić jakieś zakupy, bo Eleanour dzisiaj 
przyjeżdża, mogę na chwilkę™? Muszę ci coś› powiedzieć.
-Jasne›-odpowiada Zayn kiwają…c ręką.
Malik poszedł po krzesł‚o i przyniósł przyjacielowi.
-Dzię™ki stary.
-Ej, ja nie jestem taki stary.
-Oj tam wiesz,że tak się™ mówi, ale dobra do rzeczy. Zauważyłeś, że Liam 
ostatnio jakiś przygnębiony chodzi?
-Tak zauważyłem, jak nie on. W ogóle w nim życia nie ma.
-No dokł‚adnie. I wczoraj jak siedzieliĹ›my w salonie  i weszły dziewczyny on 
się™ jakoś zmieszał-stwierdził Tomlinson.
-Myś›lisz,że się zakochał‚?
-Tak. Tylko w której? Maddie? Sandy? Może któraś z 
tych dwóch i boi się™, że skrzywdzi chłopaków.
-Nie wiem trzeba to sprawdzić‡.
-Ale jak?
-Trzeba zrobić‡ coś takiego że na przykład będzie z nami Liam i każda po kolei żeby 
podeszła, czy coś› takiego- kombinował Malik.
-Dobry pomysł, u Magdy i Olki jesteś›my prawie codziennie, wię™c bę™dzie 
ł‚atwo, ale co jeśli to Aria? Ale to nie dziś,bo przychodzi Elka.
-No tak. Dzisiaj chyba nawet nie idziemy do dziewczyn nie?-spytał Zayn.
-Nie wiem. Niall i Harry zapewne idą. Właśnie! Trzeba im o tym powiedzieć. 
Zayn wstawaj! Wyszykuj się i pójdziesz ze mn…ą do sklepu i powiem ci nasz 
plan-Louis rozwinął swój monolog.
-No dobra-odpowiada Zayn z niechęcią wstając z leżaka.
 
 Po kilku minutach chł‚opcy wyszli. 
-To robimy tak, zadzwonisz do Niall'a i zapytasz czy idzie do 
dziewczyn. Jeśli potwierdzi to umówcie się chwilę szybciej i mu wszystko 
powiesz. Albo nie, bo przecież Maddie to jego dziewczyna to nie mów o co 
chodzi. Po prostu idziecie z nimi do dziewczyn.I wtedy będziesz obserwował co 
się dzieje. I tyle.
-Ok jakoś› to zrobię, najgorsze jest to że jestem w tym sam- powiedział zirytowany.
-Zayn, jestem z tobą duchem.
-Dobre i to.
Chłopcy  się rozstali. Zayn poszedł od razu do Niall'a. Potem doszedł do 
nich Harry i Liam. Razem poszli do dziewczyn.
 
 *Myślami Zayn'a.
Ok, muszę coś wymyślić. Może, gdy wyjdą z pokoju to zawoł‚am którąś› i 
zobaczę. Tak z każdą. Oby tylko wyszły. Jak nie to będę go obserwował‚.
 
 Chł‚opcy weszli do salonu i usiedli na kanapie.
-Wow, my we dwie czasem się ciś›niemy i narzekamy,że ciasno a wy w czwórkę™ 
się mieścicie?- Olka nie mogła tego pojąć.
-No widzisz my jesteśmy hardcorami- wyszczerzył się Zayn.
Po czym Zayn spojrzał‚ na Liam'a. Niestety, ale Liam nie zareagował jakoś
specjalnie na widok Olki. Czyli to nie ona.
-Magdy nie ma?-spytał Liam.
-Ona...
-Ona zaraz przyjdzie bo poszła do sklepu- wyjaśnił Niall wchodzą…c w sł‚owo Oli.
Zayn'owi zapalił‚a się czerwona™ lampka.
-To ona?-pomyślał ‚-Ale Maddie jest dziewczyną Niall'a, Liam nigdy by mu 
tego nie zrobił‚-dalej się zastanawiał.
-Aha, ok-odpowiedział Liam.
Po chwili było sł‚ychać przekręcający się™ klucz w drzwiach. Zayn od  razu 
popatrzył na Liama. Niestety na marne, bo Magda weszł‚a razem z Arią…. Liam 
się speszył. Zayn miał problem do której on się tak rumieni.
-Hej chł‚opcy!-krzyknęł‚a Madzia wchodząc do salonu i całując Niall'a w 
policzek- Patrzcie kogo spotkał‚am-dodała wskazując na Arię.
-Cześć‡-przywitała się dziewczyna.
-Hej-krzyknę™li wszyscy z salonu.
 
 Magda zaniosł‚a zakupy do kuchni. Ola poszł‚a pomóc jej rozpakować‡. Aria 
został‚a z chł‚opakami i usiadł‚a na fotelu stojącym obok kanapy, niestety 
nie po stronie Liam'a tylko z drugiej. Chł‚opak nawet nie zauważył‚,że to 
ona usiadła, bo cał‚y czas siedział‚ ze spuszczoną głową.
Po chwili weszły‚y Magda i Ola. Zayn cał‚y czas obserwował Liama. Chłopak 
podniósł głowę i patrzył‚ na dziewczyny. 
 
*Myślami Zayna.
Nie no nie wierze. Liam! Co ty wyprawiasz?!
 
 -Gdzie się dziś wybieramy?-spytał Harry.
-Nie mam pojęcia-odpowiedział Niall sięgając po magazyn leżący na stole.
-Ja też nie wiem, Aria! Co ty taka bez humoru siedzisz- powiedziała 
podnosząc ton głosu Magda.
-Ja... no dobra nie wiedziałam jak, ale muszę wam coś powiedzieć.
Wszyscy patrzyli na nią jakby miało się coś stać.
-Plany się™ trochę zmienił‚y. Wracam szybciej do USA, a dokładnie w 
sobotę.
-Przecież dzisiaj jest środa, to już za trzy dni! -oburzyła się™ Ola.
-Wiem, ale to nie zależy ode mnie. Wczoraj dzwonił‚a mama. Powiedziała,że 
trzeba jeszcze wszystko pozałatwiać do szkoł‚y i ogółem Josh też musi 
już wracać‡, bo mu się urlop skończył‚. A mieszkamy razem.
-Przecież to twój kuzyn?-zdziwiła się Ola.
-Wiem, ale wy o czymś nie wiecie, bo bał‚am się to powiedzieć- Aria 
spuściła wzrok na podłogę. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.
-Aria ty płaczesz?-spytała Maddie- Co się™ stał‚o? Nam możesz zaufać‡.
-Dobra, to było tak. Tata Josh'a i mój to bracia. Moja mama nie miała 
rodzeństwa, a tata po za nim nikogo, wię™c na rodziców chrzestnych wzięli 
mi rodziców Josha. Gdy miałam 8 lat moi rodzice zginę™li w pożarze w pracy. 
Niestety nie mieli jak uciec. Byli w płonącym pomieszczeniu, a drzwi 
zarzucone były różnymi palącymi się przedmiotami typu przewróconą szafą…,
 jakimiś› biurkami. 
-A gdzie pracowali twoi rodzice?-przerywała Arii Ola.
-W biurze podróży. Kochali podróżować, więc byli przewodnikami.
-Okey, mów dalej.
-No i to działo się jakby na moich oczach, bo rodzice umówili się™ z 
ciocią, że pójdziemy po nich do pracy i razem wrócimy do domu. Stał‚am pod 
budynkiem i zauważyłam dym. Po chwili przyjechała straż pożarna, karetka 
i policja. Zapytał‚am policjanta co się™ stał‚o. Powiedział mi,że wybuchł‚ 
pożar w kotłowni i strasznie szybko rozniósł się na cały budynek. Prawie 
wszystko było tam drewniane, wiecie meble, na podłodze był‚y panele itp. Do 
tego jeszcze dużo sprzętu elektronicznego. To wszystko to były ułamki 
sekundy. Strażacy gasili pożar,a w między czasie wynosili ludzi. Nie 
wynosili ich. Pł‚akał‚am, myś›lałam,że to koniec, lecz 
w głębi wierzyłam,że przeżyli…. Po chwili strażacy wynieśli mamę, zaraz 
potem tatę. Wnieśli ich do karetek i pojechali.
Podbiegł‚am do tego samego policjanta i zapytał‚am czy pani i pan z karetki, 
która wł‚aś›nie odjechał‚a żyję. Powiedział‚,że tak, ale są w krytycznym 
stanie i ich szanse na przeżycie są niewielkie. Rozpł‚akał‚am się jeszcze 
bardziej. Policjant zainteresował‚ się tym. Powiedział‚am mu,że to moi 
rodzice. Zawiózł mnie do szpitala.Nie zostawił‚ mnie. Kończył‚ właś›nie dyżur, 
a jednak został ze mną. 
…. Niestety nie miałam kontaktu z ciocią, bo nie miał‚am komórki, a 
numeru nie pamiętał‚am, a z resztą zapomniał‚am o wszystkim dookoł‚a. Teraz 
liczyło się życie rodziców. Pan policjant nazywał się Marc, chciał, żebym 
zwracała się do niego po imieniu. Lekarz powiedział to samo. Że są… w ciężkim 
stanie, dodał tyle,że właśnie wjechali na blok operacyjny. Był‚am 
zał‚amana. Powtarzałam,że to sen. Że zaraz się™ obudzę i będę z mamą i 
tatą…. Pan Marc próbował‚ mnie pocieszać‡, lecz to na marne.Operacje trwał‚y, 
a godziny leciał‚y.
-Masz jeszcze kogoś oprócz rodziców?-zapytał‚ pan Marc
Odpowiedziałam,że chrzestnych i kuzyna.
Pytał, gdzie mieszkają….Policjant odparł‚,że trzeba się z nimi skontaktować. 
Powiedziałam,że nigdzie nie 
jadę. Dodał,że on pojedzie, tylko mam dać mu adres. Był‚ naprawdę pomocny. 
Dochodziła już godzina 9:00 wieczorem rodzice 
dalej byli operowani. Przyjechał‚a ciocia z wujkiem. Ciocia wyglądała 
inaczej. Jak inna osoba. Był‚a blada z rozmazanym makijażem , zapł‚akana i 
bez życia. Przytuliła mnie. Po chwili wyszedł lekarz i wyrwałam z ramion 
cioci i pognał‚am na do lekarza. Nie wyglądał‚ na zadowolonego. Ty z 
rodziny państwa Hutcherson? zapytał‚,a ja przytaknęłam. Lekarz 
powiedział‚ tak, to są jego sł‚owa dokładnie, to jest cytat, nie zapomne ich 
nigdy przenigdy. "Pań„stwo Hutcherson mieli bardzo ciężką operacje.... 
niestety, ale nie przeżyli jej przykro mi." Na te sł‚owa rozpłakałam się 
bardzo mocno, zaczęłam krzyczeć,że to nie prawda,że oni zaraz wyjdą i 
pójdziemy do domu. Byłam w szoku. To jest przeżycie dla dorosłego,a co 
dopiero dla 8 latki. Chciałam ich zobaczyć ostatni raz. Lekarz 
powiedział‚,że to niemożliwe. Ciocia z wujkiem zabrali mnie do domu. 
Powiedzieli,że jutro jadą załatwiać pogrzeb,aby jak najszybciej się 
odbył, bo ja bardzo chciał‚am ich zobaczyć. Mieli tez przejąć nade mną opiekę. 
Pożegnałam się z panem Marc'iem, ciocia podziękowała mu za wszystko i pojechaliś›my 
do domu. Ja od razu wbiegł‚am do pokoju, który był mój, bo zawsze jak u nich 
byłam to tam spał‚am. Zamknęł‚am drzwi na klucz i rzucił‚am się na 
łóżko. Płakałam, krzyczał. Byłam w szoku. Wszyscy płakali, nawet Josh. 
Kolejnego dnia ciocia z wujkiem pojechali załatwiać pogrzeb. Były wakacje,
więc mogliśmy zostać w 
domu. On już się uspokoił‚. Ja nie nic nie jadłam od poprzedniego dnia, 
tylko siedziałam i ryczałam do zdjęcia rodziców- Aria zaczęła delikatnie płakać, 
ale kontynuowała opowieść-około godziny 15 wrócili. Wujek William 
powiedział‚,że załatwili na piątek, to wszystko dział‚o się w 
poniedziałek, a był już wtorek. Ciocia Violetta dodał‚a,że byli załatwiać 
opiekę nade mną… i powiedzieli mi,że przy tym ja muszę™ być‡. Chciałam 
jecha‡ć jeszcze dzisiaj, bo chciał‚am mieć to za sobą. Zgodzili się.™ Razem w 
czwórkę pojechaliĹ›my. MusiaĹ‚am odpowiedzieć na kilka pytań i podpisać 
jakiś› papier,że chcę, żeby to wujostwo się mną zajęło. 
Od tamtego dnia mówię do nich mama i 
tato. W końcu nadszedł‚ pią…tek. Wszyscy ubraliś›my się na czarno i 
pojechaliśmy do kościoła. Poprosił‚am,aby wszyscy wyszli z tej kaplicy, bo 
chciałam zostać z nimi chwilę sama. Wtedy przeprosił‚am za wszystko 
podziękowałam. Życzyłam im mił‚ego życia w Niebie i 
powiedział‚am,że ich nie zawiodę. Potem ciocia, wujek ,Josh i znajomi przyszli 
się™ pożegnać z ja cał‚y 
czas stałam obok trumien. Potem była stypa w domu u cioci, znaczy już u 
mnie. 
Mijały dni ja się zamknęł‚am w sobie. Mało jadł‚am, prawie nic. Ciocia z 
wujkiem już się pogodzili z tym,że rodziców nie ma i starali się abym ja 
zrozumiał‚a. Lecz to był‚o na marne. Ś›wiat mi si™ę zarwał. Nadszedł rok szkolny. 
Tego ciocia 
się najbardziej obawiał‚a. Nie chciałam do niej iść. Ciocia 
poprosiła mnie, abym poszł‚a chociaż  na rozpoczęcie roku. Załatwił‚a mi 
lekcje indywidualne w domu. W Dzień rozpoczęcia spotkał‚am się z moją klasą…, 
zawsze kochał‚am ten 
moment po wakacjach, bo moja klasa był‚a cudowna, byliś›my tacy zgrani. Ale 
wtedy nawet to nie dało. Spotkałam się z moją przyjaciółką… Nicole. 
Gdy powiedziałam jej co się stało był‚a bardzo smutna, nawet się popł‚akał‚a, 
Ciocia z wujkiem powtarzali mi,że rodzice nie chcieliby, abym tak płakała woleliby
 abym był‚a szczęśliwa. Wiem to, ale strasznie mnie to bolał‚o, bardzo 
chciał‚am przestać‡ lecz nie potrafiłam. 
Na zajęciach indywidualnych jakoś mi szło, lecz ten rok 
nie był mi udanym w szkole. Zawsze był‚am wzorową uczennicą,… a w tym roku 
niestety nie wyszł‚o. Jak to nauczycielki mówiły, nie był‚am w ogóle obecna 
na lekcji. 
W końcu się™ pozbierał‚am lata minęły i przyzwyczaiłam się™, od tych 
siedmiu lat chodzę co poniedział‚ek na cmentarz, pomodlić‡ się i porozmawiać 
z rodzicami. Ognia unikam jak tylko mogę- zakończyła swoją historię
-Jeny, to jest takie smutne- Magda rozpłakała się.
-Maddie,nie pł‚acz- powiedziała Aria.
-Ja jestem strasznie wrażliwa. A ta historia to naprawdę przeżycie.
Aria podeszła i przytuliła Maddie.
Zayn w tym czasie zauważył jak Liam patrzy w ich stronę.
-No tak to o nią chodzi, jak mogł‚em tego wcześ›niej nie 
zauważyć-pomyślał Zayn.
Była już 14. Wszyscy zjedli obiad i poszli na miasto. Musieli ostatnie dni 
spędzić razem z Arią.
 
 *Wieczorem po rozstaniu, u Zayna w domu.
Zayn dzwoni do Louis'a.
-Halo
-Hej masz chwile?-spytał Zayn.
-Tak, El już poszł‚a.
-To dobrze. Wiem kto podoba się Liam'owi!
-No kto?
-A wiesz jaką… Aria ma smutn…ą historię?! Matko, to trzeba zobaczyć. W
jaki sposób ona to opowiadał‚a i płakała, potem Maddie się 
popłakała.
-A co się stał‚o?-spytał ciekawy Louis.
-Arii rodzice zginę™li gdy miał‚a 8 lat, teraz rodzice Josh'a są jej 
rodzicami, bo to jej chrzestni, a jej tata i tata Josh'a to bracia, dlatego to 
jej chrzestni i byli załatwiać zaraz po śmierci jej rodziców, aby 
mogł‚a być ich córką i jest. 
-A czemu zginęli?
-Pracowali w biurze podróży i pewnego dnia wybuchł‚ pożar w kotłowni i nie mieli 
jak wyjść, bo wyjś›cie było zastawione. Mieli operacje i nie przeżyli.Smutne.
Louis nie odpowiadał‚. Zayn aż spojrzaĹ‚ na słuchawkę™ czy się nie 
rozłączył czasem, ale nie.
-Yy... Louis? 
-Co tak, o matko jakie to smutne- Louis mówił drżącym głosem.-Jeny, a co z tą 
wybranką Liama?
-A no tak, no to jest nią...- Zayn'owi nagle przerwał dzwonek do 
drzwi. -Jeny kto to? Czekaj Louis zaraz zadzwonię, bo ktoś się dobija.
-No ok.
Zayn poszedł do drzwi.To była Perrie.
-Hej!
-Perrie? A ty...?
-Tak wiem, mamy wolne kilka dni w trasie wię™c postanowił‚am,że zrobię ci 
niespodziankę™- przytuliła chłopaka.
-Wow, kochana jesteś.Chodź, nie bę™dziemy stali 
w drzwiach.
Perrie wzięł‚a swoją walizkę i weszł‚a do domu.
 
 *W domu Louis'a
-Czemu on nie dzwoni? Co tam ducha zobaczył i zemdlał‚ czy jak? Zaraz ja 
zadzwonię do niego. Dobra ja dzwonie.

Louis zadzwonił‚ do Zayn'a. Zayn w tym czasie siedział z Perrie na kanapie i 
oglądali film. W tym czasie zadzwonił‚ telefon.
-O nie! Miałem zadzwonić‡ do Louis'a. Zapomniał‚em o nim.- Zayn rozłączył‚ 
się bo stwierdził‚,że wyśle mu to sms'm, bo znając życie jak zaczną 
gadać,‡ to nie będą mogli skończyć.
-Co? Jak to odrzucił?! Ja go zaraz odrzucę, albo rzucę cegłą… w ł‚eb- mówił 
wkurzony Louis sam do siebie.
Po chwili przyszedł do niego sms od Zayna.
 
***
Ciekawi co dalej?
 
Napisała: Maddie Horan
Korekta: Alison Payne
 
***
 
Przy okazji. Możecie uwierzyć, że Zayn ma już 21 lat?! Ten czas niesamowicie leci. 
Nie dodałyśmy notki o jego urodzinach, 
dlatego teraz o tym wspominam i nadal nie wierzę, ze oni tak szybko rosną ;)